Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (nazywana konwencją antyprzemocową lub konwencją stambulską) ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Dokument zakłada m.in., że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, oraz że przemoc nie może być usprawiedliwiana tradycją ani religią. Konwencja została przygotowana w 2011 r. i weszła w życie w sierpniu 2014 r. Polska podpisała ją w grudniu 2012 r., a ratyfikowała - w 2015 r. W sobotę (25 lipca) minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że w poniedziałek (27 lipca) zostanie złożony wniosek do resortu rodziny o podjęcie formalnych prac nad wypowiedzeniem konwencji stambulskiej. Wyjaśnił, że walka z przemocą domową jest priorytetem, ale w konwencji są zapisy o charakterze ideologicznym, z którymi jego resort się nie zgadza. Ziobro mówił m.in. o "konstruowaniu tzw. płci społeczno-kulturowej w opozycji do płci biologicznej" (więcej na ten temat TUTAJ). O Polsce znów głośno Jak zauważa Rory Sullivan z CNN, dzień przed wystąpieniem ministra sprawiedliwości plany w sprawie wypowiedzenia konwencji stambulskiej wywołały liczne protesty. W piątek (24 lipca) ulicami stolicy przeszedł marsz pod hasłem: "Nie dla legalizacji przemocy domowej". "Konwencja antyprzemocowa była dokumentem bardzo oczekiwanym przez wiele organizacji, działaliśmy na jej rzecz na szczeblu całej Europy. Nie spodziewałam się, gdy pięć lat temu prezydent Bronisław Komorowski ratyfikował konwencję stambulską, że będziemy pięć lat później, zamiast cieszyć się z wdrożenia standardów, o których mówi, działać na rzecz tego, aby nie została wycofana" - mówiła Urszula Nowakowska z Centrum Praw Kobiet. CNN przywołuje wpis Guya Verhofstadta, byłego premiera Belgii, który w niedzielę (26 lipca) na Twitterze określił decyzję Polski jako skandaliczną. "Przemoc nie jest tradycyjną wartością. UE i wszyscy jej członkowie podpisali ją, ponieważ Europa opowiada się za prawami człowieka, równością i przyzwoitością" - wskazał. Portal przypomina również wypowiedź sekretarz generalnej Rady Europy. "Polska nie powinna wycofywać się z konwencji stambulskiej. Wyjście z niej byłoby godne ubolewania i stanowiłoby wielki krok wstecz, jeśli chodzi o ochronę kobiet przed przemocą w Europie" - oświadczyła Marija Pejčinović Burić. Sullivan zauważa, że ogłoszenie ministra sprawiedliwości nastąpiło po ponownym wyborze Andrzeja Dudy na prezydenta. "W ramach swojej kampanii Duda, wspierany przez nacjonalistyczne Prawo i Sprawiedliwość i sojusznika w postaci prezydenta USA Donalda Trumpa, wypowiadał się przeciwko prawom osób LGBTQ, twierdząc, że są one 'ideologią' gorszą od sowieckiego komunizmu" - czytamy. "PiS i jego koalicjanci ściśle współpracują z Kościołem katolickim i propagują konserwatywną agendę społeczną. Wrogość wobec praw osób homoseksualnych była jednym z głównych tematów promowanych przez prezydenta Andrzeja Dudę podczas udanej kampanii reelekcyjnej w tym miesiącu" - pisze też "The Guardian", powołując się na AFP. "Guardian" przywołuje również wpis byłego premiera Rumunii Daciana Cilosa, który napisał na Twitterze, że "wykorzystanie walki z konwencją stambulską jako instrumentu do okazywania konserwatyzmu jest nowym żałosnym posunięciem niektórych członków rządu PiS". "W minionych latach demonstracje prowadzone przez kobiety powstrzymały próby niemal całkowitego zakazu aborcji w Polsce przez rządzącą partię PiS" - zauważa natomiast "Bloomberg", również odwołujący się do piątkowych protestów.