Wypadek we Włoszech. Nastolatki umierały na oczach znajomych
Na północy Włoch kierowca bmw uderzył w drzewo. W aucie siedziały cztery osoby. 19- i 17-latka nie przeżyły, a 19- i 18-latek są w ciężkim stanie w szpitalu. W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że wypadek widzieli znajomi poszkodowanych, jednak nie zareagowali adekwatnie.

Do wypadku doszło w miejscowości Gorgo al Monticano, położonej ok. 60 kilometrów od Wenecji. W bmw jechały cztery osoby, dwie zginęły na miejscu. W trakcie śledztwa okazało się, że zdarzenie obserwowali znajomi poszkodowanych, którzy jechali obok. Nie udzielili im pomocy.
Prokuratura w Treviso prowadzi śledztwo w sprawie wypadku. Podejrzewa, że kierowca bmw ścigał się z prowadzącym volkswagena. Gdy jednak doszło do uderzenia w drzewo, auto z czterema innymi osobami nie zatrzymało się na poboczu, by udzielić pomocy. Prawdopodobnie pasażerowie volkswagena tylko powiadomili policję i uciekli z miejsca zdarzenia.
Po wypadku auto było zmasakrowane. Strażacy, by wydobyć poszkodowanych, musieli użyć nożyc i rozpieraków.
Włochy. Znajomi ofiar oskarżeni o nieudzieleni pomocy
Lokalne media, w tym Il Gazetiino", dotarły do informacji, że kierowca volkswagena mógł mieć wpływ na przebieg wypadku, a nawet do niego doprowadził. Na drodze miał leżeć kawałek samochodowego lusterka. Pojawiła się hipoteza, że jeden z samochodów stuknął w drugi, w efekcie czego bmw uderzyło w drzewo. Obecnie jednak nie potwierdzono tej wersji zdarzeń.
Prokurator Marco Martani zlecił kierowcy volkswagena wykonanie tekstów na obecność alkoholu i narkotyków. Jego wynik budzi jednak wątpliwości, bo badanie miało miejsce kilka godzin po wypadku.
Obecnie kierujący volkswagenem oraz jego pasażerowie zostali oskarżeni o nieudzielenie pomocy poszkodowanym w wypadku.