W wyniku silnego uderzenia wieża wysokości 50 metrów przechyliła się, a znajdujący się w niej ludzie wpadli do morza. W środę przed południem ekipy prowadzące akcję ratunkową znalazły ciała trzech osób w windzie, którą jechały w chwili wypadku. Jego prawdopodobną przyczyną była awaria silników statku, który dryfując wpadł na lekką konstrukcję, gdy właśnie trwała zmiana dyżurów. Dlatego było na niej aż 14 osób, wśród nich funkcjonariusze Straży Przybrzeżnej. Wszystko wskazuje na to, że stracono panowanie nad kontenerowcem. Ale i nie wyklucza się wykonania błędnego manewru, również w rezultacie awarii. Media podały, że w chwili wypadku za sterem stał nie kapitan statku, ale pracownik portu. Prokuratura wszczęła śledztwo. - Coś podobnego nigdy się nie zdarzyło - przyznał przedstawiciel armatora. - To niewytłumaczalna tragedia - mówią przedstawiciele portu.