Rannych zostało czterech członków załogi i trzech dziennikarzy. Wszyscy trafili do szpitali w Diwaniji. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.Do wypadku doszło we wtorek w Diwaniji, ok. 13.10 czasu irackiego (11.10 czasu polskiego). Jak poinformował sztab generalny Wojska Polskiego, przyczyną wypadku śmigłowca MI-24 był najprawdopodobniej silny podmuch wiatru. Świadkowie, którzy widzieli zdarzenie, mówili, że gdy śmigłowiec poderwał się do startu, będąca już w powietrzu maszyna nieoczekiwanie znalazła się przy rosnących w pobliżu lądowiska dla helikopterów palmach. Śmigłowiec spadł z niewielkiej wysokości na ziemię. Do akcji ruszyła ekipa wojskowej straży pożarnej, by zapobiec pożarowi bądź eksplozji. Śmigłowiec z polskimi dziennikarzami miał lecieć z Diwaniji do bazy Delta w Al Kut. Był częścią większej kolumny wiozącej polską delegację, powracającą z uroczystości przejęcia dowództwa Wielonarodowej Dywizji Centrum Południe, które objęła teraz siódma zmiana polskiego kontyngentu wojskowego. Pozostałe śmigłowce bezpiecznie dotarły do miejsca przeznaczenia. Poszkodowani dziennikarze - reporter i operator "Panoramy" oraz fotoreporter z "Naszego Dziennika" prawdopodobnie nie wrócą do kraju razem z delegacją. Rzecznik MON Piotr Paszkowski zapowiada wydanie w najbliższym czasie komunikatu resortu w tej sprawie. Mi-24 to ciężki śmigłowiec szturmowy, przeznaczony do niszczenia m.in. czołgów i wozów pancernych.