"Ludzie są zmęczeni politykami, którzy wyglądają cały czas tak samo, robią to samo, ludzie czują, że system polityczny nie działa dobrze. Rozumiem to, choć nie odnajduję w sobie sympatii dla partii, które (w niektórych krajach - red.) wygrały te wybory" - powiedział PAP Lucas. Przestrzega jednak, by za bardzo nie uogólniać, jeśli chodzi o rezultaty skrajnej prawicy, bo francuski Front Narodowy jest zupełnie inny niż brytyjska UKIP, a ugrupowanie Janusza Korwin-Mikkego różni się od węgierskiego Jobbika. Zwrócił uwagę, że partie te nie mają pozytywnego programu i odpowiedzi na problemy, z którymi boryka się Stary Kontynent. Jego zdaniem to, czym się żywią partie antysystemowe, czyli np. krytykowany przez część opinii publicznej swobodny przepływ osób, migracja w ramach UE, a w szczególności korzystanie z opieki społecznej w bogatszych krajach, nie są kwestiami, których UE nie może rozwiązać. Jak ocenił, można np. wprowadzić bardziej restrykcyjne zasady i jednocześnie dbać o rozwiązywanie problemów tych, którzy teraz nadużywają możliwości, które daje UE i strefa Schengen. Zaznaczył, że UE potrzebuje jedynie woli politycznej, by stawić temu czoła. Inną reakcją na wzrost partii skrajnych powinno być - zdaniem Lucasa - uformowanie silnej Komisji Europejskiej. "Rządy w Europie muszą zaakceptować to, że KE musi się składać z +zawodników wagi ciężkiej+ w przeciwieństwie do tego słabego zespołu składającego się z Barroso, Ashton czy Van Rompuya, który i tak okazał się lepszy, niż się spodziewano. Jeśli chcemy, by Komisja Europejska działała, to potrzebujemy w niej wagi ciężkiej" - ocenił. Publicysta podkreślił, że do pracy w Komisji powinni być wysyłani najlepsi ludzie w swoich krajach, a jej skład nie powinien wynikać tylko z kompromisu politycznego. Wskazał, że panaceum na rosnącą popularność skrajnej prawicy powinien być też wzrost gospodarczy. "W tej kwestii ważne jest zwłaszcza dokończenie budowania jednolitego rynku europejskiego. Trzeba do niego włączyć usługi, musimy zbudować jednolity rynek cyfrowy. Kraje, takie jak Polska, powinny iść przodem i wdrożyć dyrektywę serwisową jednostronnie może razem z krajami bałtyckimi, Czechami, Szwecją, Danią. Powinniście pokazać, jak to działa. Zrobienie tego, pokazanie takiego przykładu reszcie Europy nic nie kosztuje" - oświadczył. Lucas jest zdania, że należy też zrobić więcej w sprawie polityki energetycznej Europy. Chwali w tym kontekście propozycję unii energetycznej, którą forsuje premier Donald Tusk. "Europa płaci dużo za dużo za energię i jest w bardzo złej pozycji, bo energia ta pochodzi z niepewnych źródeł, jest droga i niezbyt ekologiczna. To konsekwencja tego, że nie mamy wspólnotowej polityki w tej kwestii, tylko każdy kraj prowadzi ją osobno. Możemy zrobić jeszcze bardzo dużo w tej sprawie, ustanowić połączenia zarówno gazowe, jak i elektryczne" - podkreślił. Edward Lucas, brytyjski dziennikarz, wieloletni korespondent wschodnio- i środkowoeuropejski, obserwował m.in. rozmowy okrągłego stołu. Autor książki "Nowa zimna wojna" o coraz trudniejszych relacjach Rosji z Zachodem. Pracował m.in. dla "The Independent" Obecnie zajmuje funkcję starszego redaktora w prestiżowym tygodniku "The Economist".