Chodzi o prawybory, które odbyły się w tradycyjnym, skomplikowanym systemie tzw. caucuses. Polega on na wybieraniu kandydata przez grupy działaczy gromadzących się na zebraniach w lokalnych społecznościach, a nie, jak w pozostałych stanach, w powszechnym głosowaniu wszystkich wyborców. W stanie Iowa, gdzie 3 stycznia odbyły się pierwsze prawybory w systemie caucuses, ogłoszono zwycięstwo Romneya różnicą zaledwie 8 głosów nad Rickiem Santorumem. Później okazało się, że wyniki głosowania w kilku okręgach wyborczych zaginęły. Miejscowe kierownictwo Partii Republikańskiej (GOP) oznajmiło wtedy, że prawybory zakończyły się remisem między obu kandydatami, by w końcu ogłosić, że nieznaczną przewagą głosów wygrał Santorum. Podobna historia powtórzyła się w ostatni wtorek podczas prawyborów w Maine. Działacze GOP ogłosili, że kilkoma procentami wygrał tam Romney, potem jednak przyznali, że w obliczeniach głosów nie uwzględniono wielu okręgów wyborczych. Obecnie nie wiadomo, kto zwyciężył w tym stanie - donoszą media. Czołowa komentatorka telewizji MSNB Rachel Maddow podała liczne przykłady chaosu i nieprawidłowości przy organizacji prawyborów i liczeniu głosów. W dwóch stanach, gdzie prawybory już się odbyły, przywódcy lokalnych struktur GOP podali się do dymisji. Mocno zaangażowana po stronie Demokratów Maddow sugerowała, że organizatorzy chcieli "pomóc" Romneyowi w wygranej i mogli działać z inspiracji krajowego kierownictwa partii. Romney, były gubernator Massachusetts, w walce o nominację prezydencką jest popierany przez republikańskie elity, gdyż ich zdaniem ma on największe szanse na pokonanie w wyborach prezydenta Baracka Obamy. Wciąż jednak zaufaniem nie darzy go konserwatywna baza GOP. Według najnowszych sondaży nieco więcej republikańskich wyborców woli teraz byłego senatora Ricka Santoruma, chociaż różnica w poparciu dla obu kandydatów mieści się w granicach błędu statystycznego.