W poniedziałek rano francuskie MSW podało ostateczne wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich. Najwięcej głosów zdobył centrysta Emmanuel Macron (23,75%), a kolejne miejsca zajęli szefowa Frontu Narodowego Marine Le Pen (21,53%), konserwatysta Francois Fillon (19,91%) oraz lewicowiec Jean-Luc Melenchon (19,64%). Uprawnionych do głosowania było ok. 47 mln obywateli. Frekwencja przy urnach przekroczyła 80 proc. Druga tura wyborów odbędzie się 7 maja. CNN: Bitwa o Francję Francuskie wybory są szeroko komentowane w Stanach Zjednoczonych. Politycy w Waszyngtonie podkreślają, że wyniki będą miały wpływ na przyszłość Unii Europejskiej - najbliższego sojusznika USA. Telewizja CNN nazwała prezydenckie wybory ''bitwą o Francję''. Zdaniem "Washington Post" ewentualna wygrana Marine Le Pen w drugiej turze byłaby następstwem zmian w świadomości wyborców, wywołanych Brexitem, a także zwycięstwem Donalda Trumpa w walce o Biały Dom. Według dziennika rozwój wydarzeń wskazuje, że w Stanach Zjednoczonych oraz Europie zwyciężają poglądy antyimigracyjne i idea skutecznej ochrony granic. Koalicja przeciwko Le Pen Według włoskich mediów sukces Emmanuela Macrona w pierwszej turze wyborów prezydenckich we Francji otwiera drogę do szerokiej koalicji przeciwko przywódczyni Frontu Narodowego Marine Le Pen. Podkreśla się, że ich pojedynek zmieni Francję. Prasa włoska zwraca jednocześnie uwagę na historyczny rezultat Frontu Narodowego jakim jest zdobycie ponad 6,9 miliona głosów. Podkreśla się, że nigdy wcześniej ugrupowanie to nie otrzymało tak dużego poparcia. Dziennik "Corriere della Sera" stwierdza w poniedziałek, że po pierwszej turze we Francji i w Unii, której los zależy też od walki o Pałac Elizejski, zapanowało "uspokojenie". Rezultat, jaki odniósł bezpartyjny były bankowiec to “bez wątpienia sygnał odnowy i zaufania do projektu reformistycznego i europejskiego"- ocenia gazeta. Zastrzega jednak, że cały kontekst "nie upoważnia do entuzjazmu, a nadchodzące dni będą pełne niepewności i napięć". To będzie "pojedynek, który zmieni Francję" - pisze o drugiej turze wyborów dziennik "La Stampa". Odnotowuje, że po raz pierwszy w historii V Republiki doszło do wykluczenia tradycyjnych partii. "Emmanuel Macron ratuje honor Francji"- stwierdza komentator na pierwszej stronie turyńskiej gazety. Lewicowe "Il Fatto Quotidiano" stwierdza, że stare francuskie partie "poszły pod gilotynę". Także "Il Giornale" kładzie nacisk na to, że pierwsza tura "zmiotła" kandydatów tradycyjnych partii i dodaje, że już utworzył się front przeciwko Marine Le Pen. Agencja Ansa koncentruje się na reakcjach Unii Europejskiej i podsumowuje, że w Brukseli dominuje przekonanie, iż dzięki wynikowi Macrona "udało się zapobiec najgorszemu". Włoska agencja podkreśla zarazem, że niepokój i strach pozostają. Telewizja RAI News zwraca uwagę na pierwsze wypowiedzi kilku innych kandydatów w wyborach. Można je, jak dodaje, podsumować jako apel do swych zwolenników: "nie mamy wyjścia, głosujcie na Macrona". W komentarzu w tej stacji zauważono, że większość elektoratu przyjęła "nie-antyeuropejskie orędzie" Macrona. "Moralne zwycięstwo Rosji" Wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji wskazują na "moralne zwycięstwo" Rosji - ocenia moskiewski dziennik "Kommiersant". Zauważa zarazem, że jest ono "bezużyteczne". Autorzy publikacji zwracają uwagę, że trzech z czterech głównych kandydatów na urząd prezydenta Francji, którzy w sumie zebrali ponad 60 procent głosów opowiada się za zbliżeniem relacji z Rosją. Jednak czwarty kandydat Emmanuel Macron, który zapewne wygra drugą turę wyborów prezydenckich, w kwestii sankcji wobec Rosji obiecuje popierać wspólne europejskie stanowisko. Co oznacza, że złagodzenia restrykcji raczej nie należy oczekiwać. Siergiej Utkin z Rosyjskiej Akademii Nauk powiedział gazecie "Kommiersant", że zwycięstwo Emmanuela Macrona będzie oznaczać utrzymanie obecnej polityki Francji wobec Rosji. Jego zdaniem, nowy prezydent będzie jednak musiał szukać poparcia najważniejszych partii, a francuskie środowisko polityczne jest znacznie mniej krytycznej wobec Rosji niż w innych krajach Unii Europejskiej. "Emmanuel Macron będzie musiał stać się przedstawicielem tego środowiska" -mówi Utkin dla gazety "Kommiersant".