Naukowcy z Australii zdecydowali się przeprowadzić wyjątkową akcję ratunkową. Aby ocalić gatunek małych ryb krytycznie zagrożony wyginięciem zdecydowali się przenieść je ze zbyt ciepłego oceanu do akwarium. Planują zwrócić im wolność, kiedy morskie wody się schłodzą. To może potrwać kilka miesięcy. Ryba chodząca po dnie Malutkie ryby z gatunku Thymichthys politus są zwierzętami krytycznie zagrożonymi wyginięciem. Szacuje się, że na wolności żyje ich około 100 osobników. Te malutkie, liczące około 8 cm długości ryby, żyją przy oceanicznym dnie, po którym "pełzają", używając swoich płetw jak kończyn. Bardziej przypomina to chodzenie, niż pływanie, co znalazło odbicie w ich angielskiej nazwie: "handfish", co można przetłumaczyć jako "ryba z rękoma". Te morskie zwierzęta - w przeciwieństwie do innych ryb - nie posiadają pęcherza pławnego, który pomaga unosić się w wodzie. Dlatego pływanie sprawia im duże trudności. Łatwiej jest im poruszać się po dnie morza. Ryby te zamieszkują malutką część rafy koralowej przy południowo-wschodnim wybrzeżu Tasmanii. Zwierzęta cierpią jednak z powodu działalności człowieka: niszczenia siedlisk, hałasu i zawirowań powodowanych przez łodzie, a przede wszystkim rosnącej temperatury wód oceanicznych. Aby pomóc gatunkowi przetrwać naukowcy z Instytutu Badań Morskich i Antarktycznych z Uniwersytetu Tasmańskiego (IMAS) zdecydowali się na radykalny krok. Wyłowili 25 ryb z oceanu i umieścili w akwariach. W kontrolowanych warunkach zwierzęta mają przeczekać okres spodziewanego największego ocieplenia wód. Ryby mają odzyskać wolność, kiedy ocean się ochłodzi podczas zimy. Opieka przez całą dobę Cała operacja jest bardzo ryzykowna. Ponieważ ten gatunek ryb jest krytycznie zagrożony wyginięciem, każdy osobnik jest na wagę złota. Dlatego też naukowcy robią wszystko, by zapewnić złowionym osobnikom najlepsze warunki i opiekę. - O ryby dbają bardzo doświadczeni pracownicy, którzy zajmują się nimi siedem dni w tygodniu, przez 24 godziny na dobę. Uważamy, że są z nami całkiem bezpieczne. Jednak z pewnością czujemy większą odpowiedzialność, zważywszy na to, jak mała jest ich populacja na wolności - oświadczył dr Andrew Trotter, szef zespołu naukowców starających się rozmnożyć zagrożony gatunek. Zapewnił, że 25 ryb w akwariach odżywia się "bardzo dobrze". Opiekunowie starają się też o to, by zwierzęta się nie stresowały. Celem uczonych jest utrzymanie ich w dobrym zdrowiu do momentu bezpiecznego powrotu na wolność: To, kiedy ryby wrócą do oceanu, zależy od temperatury wody. Obecnie jest ona zbyt wysoka. Gorąco w oceanie Dr Jemina Stuart-Smith, współprowadząca program ochrony i badań nad rybami Thymichthys politus, podkreśla że decyzja o odłowieniu ryb była bardzo trudna, ale konieczna. Zdecydowano się na ten ryzykowny krok, ponieważ dane wskazywały, że tego lata w tej części rafy, w której żyją ryby, temperatury "znacząco przekroczyły wcześniejsze maksymalne wartości". Naukowcy z IMAS planują przetrzymać swoich podopiecznych w niewoli do zimy, która na południowej półkuli rozpoczyna się w czerwcu. Wówczas temperatura wody w oceanie powinna być niższa. Jednak nie jest to jedyny warunek wypuszczenia zagrożonych ryb na wolność. Przed uwolnieniem zwierząt uczeni sprawdzą też, czy ich siedlisko będzie do tego odpowiednio przygotowane: - Oprócz zapewnienia im bezpieczeństwa bardzo skupiamy się na odbudowie i zarządzaniu habitatem - zapewniła dr Stuart-Smith. Ten gatunek ryb jest bardzo wrażliwy na zmiany środowiskowe, ponieważ nie jest mu łatwo się rozprzestrzeniać na nowe siedliska. Głównie dlatego, że zamiast pływać, ryby "pełzają po dnie". Młode osobniki nie są w stanie dryfować z prądami oceanicznymi i zakładać nowych kolonii. Źródło: AFP *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!