Sierżant Girone i jego kolega Massimiliano Latorre nie mogą opuścić Indii i od ponad 2 lat - obecnie na wolności, choć pod specjalnym nadzorem - czekają w tym kraju na rozpoczęcie wciąż odkładanego procesu, w którym będą odpowiadać za śmierć rybaków. Zaczęli do nich strzelać z pokładu włoskiego tankowca przekonani, że są to piraci, ponieważ ich łódź znalazła się blisko ich statku.Obaj żołnierze pełnili na nim służbę jako jego ochrona przed piratami. Bronią się, że wykonywali rozkazy. Sytuacja, w jakiej się znaleźli, oraz fakt, że ich proces odraczano już prawie 30 razy, wywołuje oburzenie i protesty we Włoszech. 35-letni Girone, przebywający we włoskiej ambasadzie w Delhi, przystąpił w środę do matury, podobnie jak kilkaset tysięcy jego rodaków. Pisemny egzamin z włoskiego w tym samym czasie co w Italii, sierżant zdawał za pośrednictwem komunikatora Skype, poprzez który połączył się z technikum w swym rodzinnym mieście Bari w Apulii. "To wzorowy abiturient, nie ma żadnych przywilejów" - zapewniła nauczycielka z technikum, która czuwała nad przebiegiem tej wyjątkowej matury. Poprzedził ją internetowy, wieczorny kurs przedmaturalny dla uczniów technikum, w którym żołnierz uczestniczył na odległość. "Girone jest bardzo dokładny i skrupulatny, bardzo rzetelnie przygotowywał się do egzaminu" - oceniają jego nauczyciele. Niektórzy maturzyści, wychodząc z egzaminu, powiedzieli mediom, że widzieli Girone na ekranie komputera w szkolnej auli, gdy razem z nimi pisał pracę. W najbliższych dniach żołnierz przystąpi do kolejnych egzaminów.