W zaprezentowanej niedawno w Brukseli publikacji ISS pt. "Bush's legacy and America's next foreign policy" Zaborowski przekonuje, że koniec prezydentury Busha stwarza szanse na "nowy początek" i odnowienie dialogu między UE a USA. - Bush nigdy nie był specjalnie zainteresowany Europą, a Europejczycy nigdy go nie lubili", ale powodem ostatecznej "separacji" był Irak - stwierdza ekspert. Bo nawet jeśli kilka rządów UE poparło amerykańską interwencję, to europejska opinia publiczna nigdy jej nie zaakceptowała. Bush podczas drugiego mandatu próbował co prawda naprawić stosunki i pierwszą oficjalną wizytę złożył w UE, ale, jak pokazują sondaże, niewiele wskórał. Dlatego dziś - Europejczycy są ogólnie optymistycznie nastawieni do zmiany w Waszyngtonie - uważa Zaborowski. - Ale europejskie oczekiwania wobec zmian, jakie nowy prezydent przyniesie, są często nierealistyczne - ocenia. Dotyczy to zwłaszcza kandydata Demokratów Baracka Obamy, którego większość Europejczyków chciałaby widzieć jako następcę Busha. Zaborowski, doktor nauk politycznych Uniwersytetu w Birmingham, przekonuje, że "niezależnie od tego, czy polityka Busha w przyszłości będzie osądzona jako porażka, jest prawdopodobne, że wiele z jego polityki będzie kontynuowane przez następcę, ktokolwiek nim będzie". Po pierwsze dlatego, że znienawidzone w Europie unilateralne podejście Busha "jest głęboko zakotwiczone w kulturze amerykańskiej". - Po drugie, następny prezydent będzie być może chętniej pracował z sojusznikami Ameryki, ale tak jak Bush nie będzie mógł zaakceptować takich porozumień jak (klimatyczny) Protokół z Kioto - uważa Zaborowski. - Obama i McCain oczywiście różnią się w stylu uprawiania polityki zagranicznej i postrzegania świata - przyznaje Zaborowski. Obama z jego kenijskimi korzeniami ma zapewne więcej zrozumienia dla Trzeciego Świata. McCain z kolei ma tendencje do stosowania perspektywy zimnej wojny i koncentruje się na zagrożeniach dla bezpieczeństwa USA w swym podejściu do spraw międzynarodowych. "Ale ostatecznie obaj kandydaci zawsze na pierwszym miejscu postawią bezpieczeństwo USA" - podkreśla. Zaborowski złośliwie zauważa też, że "uwiedziona obamanią Europa" ma tendencje do postrzegania kandydata Demokratów "jako lewicowego liberała, który zburzy politykę zagraniczną Busha". - W rzeczywistości zgodnie z europejskimi standardami Barack Obama byłby uznany za centroprawicowego, a jego polityka zagraniczna za zbyt konserwatywną. Z kolei McCain ma większe doświadczenie w Europie i z pewnością więcej dla niej zrozumienia niż George W. Bush, ale jego polityka zagraniczna może okazać się bardziej "jastrzębia" niż ta obecnego prezydenta - dodaje. Analityk przewiduje, że niezależnie od tego, kto zostanie prezydentem USA, następna administracja będzie pod presją, by ograniczyć zaangażowanie USA w Europie - "bo niby dlaczego USA mają pozostać na Bałkanach i utrzymywać bazy w Niemczech?". W zamian zwiększą zainteresowanie Azją, a zwłaszcza Chinami. - Zwalczanie terroryzmu pozostanie bez wątpienia kluczowe dla następnego prezydenta. Może on przyjąć miękkie lub twarde podejście, ale to będzie jądro jego polityki zagranicznej - stwierdza.