Dwie foki zmarły w wyniku zderzenia z samochodem w gminie Roddickton-Bide, na kanadyjskiej wyspie Nowa Fundlandia. Istnieją obawy, że pozostałe będą umierać z głodu. Stworzenia utknęły na lądzie, kiedy pobliska zatoka niespodziewanie zamarzła, odcinając zwierzętom dostęp do wód oceanicznych. Eksperci twierdzą, że prędkość, z jaką zamarzła zatoka, mogła zdezorientować zwierzęta i sprawić, że będą się przemieszczać w głąb lądu zamiast w kierunku otwartych wód. "Wygląda to tak, jakbyśmy zostali zalani" - powiedziała burmistrz miasta Sheila Fitzgerald - Na drogach leżą foki, na podjazdach leżą foki, na podwórkach, na parkingach, w bramach, a nawet przy firmach. Narastają obawy, że zwierzęta umrą z głodu, jeżeli nie zostaną zabrane do oceanu przez urzędników zajmujących ochroną środowiska. Przykro jest na nie patrzeć. Od dawna nic nie jadły - dodała Fitzgerald. Rada miasta zwróciła się o pomoc od rządu kanadyjskiego, mając nadzieję, że urzędnicy Departamentu Rybołówstwa i Oceanów uratują stworzenia pozostawione na pastwę losu. We wtorek policja ostrzegła przed zbliżaniem się do fok. Mogą wydawać się przyjaznymi z natury, jednak próba schwytania lub udzielania pomocy tym zwierzętom, nie mając odpowiedniego sprzętu, może być bardzo niebezpieczna - czytamy na Facebooku.