Cztery lawety do przewozu moździerzy oraz jeden pojazd na amunicję spoczywają na głębokości 5 metrów na dnie jeziora Jernvatnet. W okresie zimowym, kiedy spada poziom wody przyczepy są widoczne, ale wówczas nie jest możliwe ich przetransportowanie. Z tego powodu do próby wydobycia sprzętu ma dojść w sierpniu. - Nurkowie zejdą pod wodę i przyczepią do lawet duże balony. Ich napełnienie spowoduje, że lawety uniosą się. Następnie nasz batalion użyje łodzi i przeniesie je na zachodni kraniec jeziora - powiedział norweskiej telewizji NRK podpułkownik Jardar Gjoer z norweskich sił zbrojnych. Norwegowie wydobędą polski sprzęt w ramach ćwiczeń; zrobią to na prośbę polskich władz. - Ministerstwo Spraw Zagranicznych za pośrednictwem ambasadora w Oslo Stefana Czmura poprosiło stronę norweską o zbadanie możliwości wydobycia lawet i po ewentualnym sukcesie ich zwrot do Polski - poinformował Jędrzej Tomczak z wydziały polityki bezpieczeństwa MSZ. Według eksperta MSZ "przyczepy do moździerzy 220 mm są cennym zabytkiem historycznym i pamiątką po kampanii wrześniowej 1939 roku, przede wszystkim z uwagi na niewielką liczbę tych moździerzy w polskiej armii". W sprowadzenie lawet do Polski zaangażowane jest Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy. Podpułkownik Gjoer ma nadzieję, że przynajmniej jeden z polskich pojazdów pozostanie jednak w Norwegii. - To część naszej lokalnej historii - uważa. Według niego laweta mogłaby zostać przekazana Muzeum Wojny Czerwonego Krzyża w Narwiku. Na północ Norwegii polską broń Niemcy przywieźli jako łup wojenny. Sprzęt miał służyć do obrony przed spodziewanym atakiem ze wschodu. Lawety zostały wyprodukowane dla polskiego wojska w fabryce Skody w Czechosłowacji przed II wojną światową. Daniel Zyśk