Papież w encyklice pisze m.in., że technologia oparta na takich "bardzo zanieczyszczających" wydobywanych surowcach, jak węgiel i ropa, powinna zostać "stopniowo i bez zwłoki zastąpiona" przez źródła energii odnawialnej. Watykan, starając się umniejszyć znaczenie złamania embarga na tekst, oświadczył, że do mediów przedostał się jedynie projekt dokumentu. Wśród watykanistów pojawiły się opinie, że za przedwczesnym ujawnieniem encykliki stoją konserwatywne kręgi przeciwników Franciszka z Kurii Rzymskiej, którzy w ten sposób chcieli osłabić przekaz papieskiego tekstu. Liczy on ponad 190 stron i 246 paragrafów, a poświęcony jest, jak głosi podtytuł, "trosce o wspólny dom", jakim jest Ziemia. Papież apeluje w nim o powszechne "ekologiczne nawrócenie" oraz o "wysłuchanie krzyku Ziemi i ubogich"; potępia różne przejawy "planetarnych niesprawiedliwości". Przestrzega też przed groźbą samounicestwienia. "Nie jesteśmy Bogiem. Ziemia była przed nami i została nam dana" - te słowa Franciszka wypunktowuje "Corriere della Sera". Jak zauważa dziennik, Franciszek podkreśla, że człowiek nie jest panem natury, a ta nie jest bezrozumną materią do jego dyspozycji. Kładzie też nacisk na kruchość naszej planety i biednych, którzy na niej żyją, oraz olbrzymie nierówności w dziedzinie podejścia do środowiska naturalnego i życia społecznego. Pisze, że "zagraniczne zadłużenie biednych państw przekształciło się w narzędzie kontroli nad nimi". Tymczasem, zaznacza, zamiast rozwiązać problemy biednych, proponuje się obniżenie wskaźnika urodzeń. Papież wymienia też największe i najbardziej niepokojące przejawy kryzysu ekologicznego, takie jak globalne ocieplenie, zmiany klimatyczne, zatrucie środowiska, podniesienie stanu mórz, niesprawiedliwa dystrybucja żywności, brak dostępu wszystkich do wody, rabunkowe wydobycie zasobów. Potępia "obsesyjny konsumpcjonizm" jako rezultat globalizacji oraz "beztroski brak odpowiedzialności". Klimat ocenia zaś jako "dobro wspólne". Jest nim także, wskazuje, całe środowisko naturalne. Ostrzega, że następnym pokoleniom obecne mogą pozostawić jedynie "ruiny, pustynie i brud". "Wiemy, że technologia oparta na wydobywanych surowcach, bardzo zanieczyszczających, zwłaszcza węglu, ale także ropie i w mniejszym stopniu gazie, musi zostać zastąpiona stopniowo i bez zwłoki" - pisze. "Siły ekonomiczne wciąż usprawiedliwiają aktualny system światowy, w którym przeważają spekulacja i dążenie do dochodu, lekceważące każdy kontekst i skutki dla godności ludzkiej i środowiska" - stwierdza Franciszek. Jego zdaniem "do przewidzenia jest, że w obliczu wyczerpania niektórych zasobów naturalnych, powstaje nowy scenariusz sprzyjający nowym wojnom". "Kieruję pilny apel o odnowienie dialogu o sposobie, w jaki budujemy przyszłość planety" - dodaje papież. Publikacja encykliki na trzy dni przed jej ogłoszeniem to wielka zagadka - przyznaje portal Vatican Insider. Stawia tezę, że stoją za nią konserwatywne kręgi w Watykanie, których celem jest nie tylko osłabienie przesłania Franciszka, pełnego słów krytyki pod adresem polityki w kwestii ochrony środowiska w najbardziej rozwiniętych gospodarczo krajach, ale także - szerzej - "atak na osobę papieża" i jego starania o odnowę Kościoła. To prewencyjny atak na dokument już uważany za historyczny - podkreśla portal dziennika "La Stampa". Zauważa się, że watykanista tygodnika "L'Espresso", który ujawnił tekst, uchodzi za sympatyka konserwatywnych kręgów w Kościele. Włoskie gazety, które publikują fragmenty tekstu, piszą też o irytacji Watykanu z powodu złamania embarga przez tygodnik. Rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi mówi o naruszeniu zasad i przypomina, że embargo na tekst obowiązuje do południa w czwartek. Zastrzega zarazem, że to, co opublikowano, to jedynie "projekt". Z Rzymu Sylwia Wysocka