"Miejsce przestępstwa zostało przeszukane pod kątem innych ładunków wybuchowych. (...) Nie wykluczamy żadnej możliwości i żadnej hipotezy. Nie można przesądzać o powodach tego ataku" - powiedział szef policji w Dortmundzie Gregor Lange. Uczestnicząca w wieczornej konferencji przedstawicielka prokuratury ujawniła, że w pobliżu miejsca, gdzie ukryte były ładunki, znaleziono pismo, być może od sprawców zdarzenia. Nie podała szczegółów, zasłaniając się dobrem śledztwa. 26-letni piłkarz był operowany W wyniku zdarzenia ranny został 26-letni piłkarz Marc Bartra. Hiszpański obrońca trafił do szpitala, gdzie miał operowaną rękę. Początkowo mówiono o lekkich obrażeniach, później określono je jako poważne. Klub z Dortmundu poinformował na Twitterze, że pozostali zawodnicy są bezpieczni. Do zdarzenia doszło we wtorek wczesnym wieczorem, kiedy piłkarze jechali na mecz 1/4 finału Ligi Mistrzów z AS Monaco. "Autokar wyruszył spod hotelu w drogę na stadion, w pewnym momencie doszło do trzech eksplozji" - podał rzecznik miejscowej policji Gunnar Wortmann. Ładunki podłożono w krzakach na trasie przejazdu autokaru. W chwili eksplozji piłkarze znajdowali się ok. 10 km od stadionu. W pojeździe zostały wybite dwie szyby. Spotkanie z AS Monaco zostało przełożone. Mecz odbędzie się jutro (godz. 18.45). Ładunki w krzakach Rzecznik policji powiedział we wtorek telewizji N24, że ładunki, które wybuchły w pobliżu autokaru drużyny Borussia Dortmund, "należy brać poważnie". "To nie były sylwestrowe fajerwerki" - podkreślił rzecznik. Z ustaleń policji wynika, że silne ładunki wybuchowe ukryte były w zaroślach przy szosie. Okoliczne tereny zostały przeszukane m.in. za pomocą drona. Agencja dpa podała, powołując się na źródło w policji, że na razie nie ma przesłanek wskazujących na zamach terrorystyczny. Relacja bramkarza Borussii Bramkarz Borussii Dortmund Roman Buerki powiedział po serii eksplozji, które uszkodziły klubowy autokar, że piłkarze przez chwilę nie wiedzieli, co się dzieje. "Wszyscy byliśmy w szoku" - relacjonował. Drużyna BVB była w drodze na mecz z Monaco w Lidze Mistrzów. "O 19.15 wyjechaliśmy z hotelu. Gdy z małej uliczki wjechaliśmy na główną, nagle usłyszeliśmy głośny wybuch. Siedziałem w ostatnim rzędzie, niedaleko Marca Bartry. On oberwał najbardziej, gdy tylna szyba się po prostu rozsypała. Po wybuchu wszyscy patrzyliśmy na siebie w szoku i ci, co mogli, położyli się na podłogę. Nie wiedzieliśmy, czy to koniec, czy stanie się coś jeszcze. Policja była bardzo szybko na miejscu. Wszyscy byliśmy w szoku. Nikt w takich chwilach nie myśli o rozegraniu meczu piłkarskiego" - relacjonował Buerki. Komentarze niemieckich polityków Niemieccy politycy w pierwszych reakcjach na eksplozję w pobliżu autokaru z zawodnikami Borussii Dortmund jadącymi na mecz Ligi Mistrzów wyrazili poparcie dla piłkarzy. Rzecznik rządu Steffen Seibert napisał we wtorek na Twitterze, że tego wieczoru wszyscy wspierają BVB. Życzył również zdrowia zranionemu piłkarzowi Markowi Bartrze. Minister sprawiedliwości Niemiec Heiko Maas oświadczył, że wiadomość o podłożeniu ładunków zszokowała go. "Nasze myśli są przy BVB. You'll never walk alone" - napisał polityk SPD. Kandydat SPD na kanclerza Martin Schulz wyznał na Twitterze: "Jestem w szoku". Socjaldemokrata dodał, że życzy wszystkim fanom "spokojnego powrotu do domu". Hannelore Kraft - premier Nadrenii Północnej-Westfalii, kraju związkowego, w którym leży Dortmund, przekazała drużynie BVB życzenia wszystkiego najlepszego.