Doniecka administracja obwodowa z tymczasową siedzibą w Kramatorsku podała w środę wieczorem, że 16 górników zostało hospitalizowanych. Władze w Kijowie są oburzone, że separatyści nie zezwolili na przyjazd do kopalni ukraińskich ratowników górniczych. Wcześniej administracja informowała, że w katastrofie zginęła jedna osoba. W chwili eksplozji pod ziemią znajdowało się 230 górników. W godzinach porannych szef Niezależnego Związku Zawodowego Górników Ukrainy Mychajło Wołynec mówił PAP, że do wybuchu doszło o godz. 5.20 (godz. 4.20 w Polsce). Premier Arsenij Jaceniuk oświadczył w południe na posiedzeniu rządu, że separatystyczne władze tzw. Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) nie wpuściły na swoje terytorium 60 ratowników, którzy jechali tam, by pomóc w akcji poszukiwawczej. "Rosyjscy terroryści nie dali im możliwości dotarcia do miejsca katastrofy, by pomóc w ratowaniu ludzi" - powiedział. Potwierdził to minister energetyki i przemysłu węglowego Wołodymyr Demczyszyn. "Zaproponowaliśmy sześć brygad ratunkowych, czyli stosunkowo duże siły, jednak ze strony DRL nadeszła informacja, że nasza pomoc jest niepotrzebna i że poradzą sobie sami albo poproszą o pomoc ratowników z Rosji" - przekazał. Ukraińskie kopalnie ze względu na dużą koncentrację metanu należą do najniebezpieczniejszych na świecie; z reguły są one niedoinwestowane i oszczędzają na systemach bezpieczeństwa. Co roku ginie tam ponad 300 osób. W ostatnim dziesięcioleciu w kopalni im. Zasiadki doszło do trzech dużych katastrof. We wrześniu 2006 roku w wyniku eksplozji metanu zginęło tam 13 górników, a 62 zostało rannych. W listopadzie 2007 roku w podobnej katastrofie zginęło 101 osób. W grudniu 2009 roku w kopalni im. Zasiadki nastąpiła seria wybuchów, która trwała dwa tygodnie i zabiła 106 górników. Ratownicy górniczy zalali wówczas wodą sztolnie, gdzie dochodziło do eksplozji.