W czasie wybuchu pod ziemią pracowało 23 górników. Jak poinformowano, 13 osób zginęło - 12 Polaków i jeden Czech. W szpitalach w Ostrawie i Karwinie w Czechach przybywa z kolei trzech rannych górników. Stan jednego z nich jest krytyczny. Dwóch górników przebywa w klinice oparzeń w Ostrawie. Rannego, którego życie wciąż jest zagrożone, do szpitala transportował w czwartek śmigłowiec ratowniczy. Ma głębokie poparzenia na ponad 50 proc. powierzchni ciała. Drugi poparzony górnik jest w stanie stabilnym. Trzeci górnik znajduje się na oddziale chirurgicznym w szpitalu w Karwinie. Po dodatkowych badaniach może zostać wypisany ze szpitala. Do pracy w Czechach wysłała polskich górników firma Alpex. Kopalnia w Karwinie jest częścią OKD, producenta węgla kamiennego należącego do państwowej spółki Prisko. Jak informuje OKD, przyczyną wybuchu był zapłon metanu. "Prace podziemne zostały natychmiast wstrzymane. Główna stacja ratownictwa górniczego natychmiast rozpoczęła intensywną inspekcję wszystkich dotkniętych obszarów" - czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie OKD. "Sytuacja diametralnie trudna" "Sytuacja na dole jest diametralnie trudna. Da się przejść jakieś 40 sekcji, potem silne zadymienie. Akcję utrudniają wysoka temperatura i niebezpieczne stężenia gazów, dlatego musi być prowadzona bardzo ostrożnie, żeby nie ucierpieli ratownicy" - powiedział prezes CSRG. "Teraz, w tym momencie, trwa akcja, odpowiednie pomiary tego wszystkiego, co dzieje się pod ziemią. Według naszej wiedzy (...) pod ziemią jest pożar, bardzo wysoka temperatura, bardzo wysokie zagrożenie kolejnymi wybuchami. Trwa procedura wpuszczania azotu po to, żeby ugasić ten pożar. Ona może trwać wiele godzin" - mówił z kolei obecny na miejscu premier Morawiecki. Zaznaczył, że na miejscu - oprócz czeskich służb poszukiwawczo-ratowniczych - są też służby polskie. "W tym momencie, w tej minucie, kiedy będzie możliwość wejścia tam z powrotem, kiedy będzie możliwy zjazd pod ziemię, zespoły poszukiwawczo-ratownicze polskie i czeskie będą kontynuować akcję" - zapewnił. Dodał, że w rejonie katastrofy temperatura wynosi ponad 200 stopni Celsjusza, a w miejscach, gdzie trwa pożar, jest jeszcze wyższa. Premier złożył "w związku z tą straszną tragedią wyrazy najgłębszego współczucia wszystkim rodzinom ofiar, wszystkim rodzinom poszkodowanych" W piątek rano grupa ratowników zawodowych wróciła do Bytomia, na miejsce wyruszyła kolejna. Prezes zapewnił, że polscy ratownicy służą czeskim kolegom wszelką niezbędną pomocą. To nie pierwsza taka tragedia w kopalni w Karwinie. Trzy lata temu w czasie wybuchu metanu zginęło dwóch górników, a trzech zostało rannych. Do wybuchu doszło po godz. 17, informację ujawniono dopiero późnym wieczorem Do wybuchu doszło po godzinie 17:00, ale dopiero późnym wieczorem wiadomości w tej sprawie zostały przez służby upublicznione. Czeskie media informują, że do zapłonu metanu doszło około 880 metrów pod ziemią. Wybuch zdewastował część wyrobisk. Z Polski "na miejsce udały się dwa zastępy zawodowego pogotowia górniczego, wyszkolone w działaniach po takich zdarzeniach, a także pomiarowiec z chromatografem" - powiedział rzecznik Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego Robert Wnorowski.Zabrali ze sobą specjalistyczny sprzęt atestowany do pracy w warunkach zagrożenia wybuchem, czyli taki, który nie może iskrzyć - dodał Wnorowski.Wnorowski przypomniał, że CSRG jest częścią Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego. To oznacza, że jesteśmy w pełnej gotowości 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, ze świadomością, że możemy zostać skierowani do akcji nawet na drugi koniec świata. Towarzyszy temu oczywiście poczucie solidarności, chęć pomocy, wsparcia, tym bardziej, że w czeskich kopalniach pracuje wielu Polaków - podkreślił. Od rana organizowany transport dla rodzin poszkodowanych Ministerstwo Spraw Zagranicznych napisało, że służba konsularna podjęła niezbędne działania. Konsul z Ostrawy jest na miejscu zdarzenia, otoczył opieką poszkodowanych Polaków i ich bliskich. Łączymy się w bólu z rodzinami oraz bliskimi ofiar katastrofy - napisał resort na Twitterze. Magdalena Partyła