Jak zaznaczył rzecznik komendanta głównego PSP st. kpt. Krzysztof Batorski, samolot czarterowy PLL LOT z grupą polskich strażaków i medyków na pokładzie oraz z psami i niezbędnym sprzętem wylądował na lotnisku w Bejrucie. Grupie wyznaczono miejsce do rozbicia obozu na terenie jednostki libańskiej marynarki wojennej. Ratownikami zajmuje się Ambasada RP w Bejrucie. W środę po godz. 23 samolot PLL LOT ze strażakami, zespołem medycznym i pomocą dla Libanu, m.in. sprzętem medycznym, lekami i środkami opatrunkowymi, wystartował z warszawskiego Lotniska Chopina do Bejrutu. Ratownicy są przygotowani na 7 dni nieprzerwanej pracy Wcześniej, podczas briefingu, komendant główny PSP nadbryg. Andrzej Bartkowiak poinformował, że samolotem leci grupa polskich strażaków: 39 ratowników grup poszukiwawczych z Warszawy, Poznania, Łodzi, Nowego Sącza, czterech ratowników chemicznych oraz cztery psy. Ratownicy są przygotowani na siedem dni ciągłej pracy na miejscu. Z kolei wiceszef MSZ Paweł Jabłoński podczas konferencji prasowej poinformował, że razem ze strażakami samolotem leci 11-osobowy zespół medyczny z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej, w skład którego wchodzą zarówno lekarze, jak i specjaliści ds. pomocy humanitarnej, którzy na miejscu będą oceniali potrzeby i kierowali rozdziałem tej pomocy, w taki sposób, by ona trafiał do osób najbardziej potrzebujących. Dodał, że przez najbliższe dni Polska będzie kontynuowała pomoc dla Libanu. Prawdopodobnie zostanie tam wysłany następny samolot z transportem, który zabierze strażaków i medyków z powrotem do kraju. W Bejrucie ogłoszono stan wyjątkowy Z ostatnich informacji wynika, że liczba ofiar śmiertelnych wtorkowej eksplozji wzrosła do 135. Około pięć tysięcy osób jest rannych. W związku z sytuacją libański rząd ogłosił stan wyjątkowy dla miasta Bejrut, który ma obowiązywać przez dwa tygodnie. Do eksplozji doszło w składach bejruckiego portu, gdzie od kilku lat przechowywano saletrę amonową, zmagazynowaną tam bez niezbędnych zabezpieczeń. Wybuch był tak silny, że było go słychać na Cyprze oddalonym od Bejrutu o 240 km. Jako przyczynę tragedii władze libańskie podały prace spawalnicze w składach, gdzie trzymano 2750 ton saletry amonowej (azotanu amonu) wcześniej skonfiskowanej przez władze.