"Wczorajszy wybuch w Libanie wstrząsnął nie tylko Bejrutem. Dramatyczne zdjęcia eksplozji obiegły cały świat. Na takie tragedie nie możemy być i nie będziemy obojętni! Wspólnie z ministrem Mariuszem Kamińskim z Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji podjęliśmy decyzje o skierowaniu pomocy do Bejrutu" - poinformował w środowym wpisie na Facebooku premier Morawiecki. Wcześniej w środę komenda główna Państwowej Straży Pożarnej poinformowała, że zgłosiła gotowość do natychmiastowego wyjazdu do działań ratowniczych w Libanie. Na miejsce może zostać wysłanych 39 ratowników z 4 psami oraz moduł ratownictwa chemicznego - łącznie ok. 50 ratowników. Szef rządu poinformował z kolei, że Polska w pierwszej kolejności przekaże materiały medyczne. "Po konsultacji ze stroną libańską wyślemy na miejsce także doświadczonych, polskich ratowników, którzy wielokrotnie nieśli pomoc w miejscach katastrof. Polska solidarność to cecha, którą chcemy dzielić się z całym światem" - dodał Morawiecki. Gigantyczne zniszczenia Libański oddział Czerwonego Krzyża poinformował w środę, że w wyniku eksplozji, do jakiej doszło we wtorek w Bejrucie, zginęło co najmniej sto osób, zaś liczbę osób, które doznały obrażeń, oceniono na co najmniej 4 tys. Do eksplozji doszło w składach bejruckiego portu, gdzie od kilku lat przechowywano saletrę amonową, zmagazynowaną tam bez niezbędnych zabezpieczeń. Wybuch był tak silny, że było go słychać na Cyprze oddalonym od Bejrutu o 240 km. Jako przyczynę tragedii władze libańskie podały prace spawalnicze w składach, gdzie trzymano 2750 ton saletry amonowej (azotanu amonu) wcześniej skonfiskowanej przez władze.