Do przeprowadzenia ataku przyznali się talibowie. Ich rzecznik Zabihullah Mudżahid poinformował, że celem ataku były "zagraniczne siły". Samochód pułapka wybuchł w pobliżu silnie strzeżonej tzw. Zielonej Strefy, tj. kompleksu przedstawicielstw dyplomatycznych wielu państw, a także siedzib międzynarodowych firm. Atak zbiegł się w czasie z oświadczeniem specjalnego wysłannika USA do Afganistanu Zalmaya Khalilzada, który poinformował w poniedziałek, że projekt porozumienia z talibami przewiduje, że jeżeli spełnią wynegocjowane warunki, Amerykanie w ciągu 135 dni wycofają wojsko z pięciu baz, w których dziś są obecni. Porozumienie ma dotyczyć wycofania amerykańskich żołnierzy z Afganistanu i gwarancji ze strony talibów, że Afganistan nie będzie bazą dla innych grup ekstremistycznych. Może również zawierać zapisy o zawieszeniu broni i negocjacjach talibów z innymi przedstawicielami Afganistanu, chociaż talibowie odmówili negocjacji z rządem afgańskim, uważając go za marionetkę Waszyngtonu. Na początku lipca afgańscy politycy i talibowie zobowiązali się do stworzenia "mapy drogowej na rzecz pokoju" oraz rozpoczęcia kontrolowanego procesu pokojowego. Jednak pod koniec lipca talibowie odmówili prowadzenia bezpośrednich rozmów z rządem centralnym w Kabulu. Po blisko 18 latach wojny w Afganistanie talibowie kontrolują obecnie połowę terytorium Afganistanu.