31 ludzi zginęło na miejscu, troje zmarło w szpitalu, a jedna - w ambulansie w drodze do szpitala. Stan 35 poszkodowanych lekarze określają jako bardzo ciężki. Wśród ofiar nie ma dzieci. Wybuch, będący dziełem zamachowca-samobójcy, nastąpił ok. 16.37 (14.37 czasu polskiego) w hali przylotów, przy wyjściu z zielonej strefy celnej, obok jednej z kawiarni. Moment eksplozji zarejestrowała kamera telewizji przemysłowej. Telewizja "Life News" powołuje się na relację świadków, którzy mówili o "dziesiątkach rozerwanych, okrwawionych ciał" i o eksplozji, która "była tak duża, że ludzi rzucało po budynku". Siłę eksplozji eksperci oszacowali wstępnie na 5 kg trotylu. Ładunek wybuchowy był wypełniony metalowymi elementami potęgującymi siłę rażenia. Rannych przewieziono do 12 szpitali w Moskwie, Domodiedowie, Widnoje i Podolsku. Akcję ratowniczą utrudniały korki na drogach prowadzących w kierunku lotniska. Na krótko przed eksplozją wylądowały samoloty z Brukseli, Berlina, Frankfurtu nad Menem, Duesseldorfu, Londynu, Burgas i Odessy. Ostatni samolot przed wybuchem przyleciał ze stolicy Wielkiej Brytanii, ale pasażerowie nie dotarli przed eksplozją do sali przylotów. Wśród zabitych i rannych są cudzoziemcy. Wiadomo, że śmierć poniosło dwóch obywateli Wielkiej Brytanii. Na listach rannych, znajdujących się w szpitalach w Moskwie i obwodzie moskiewskim, figuruje co najmniej czworo obcokrajowców: Słowaczka, Francuz, Włoch i Serb. Według ambasady Tadżykistanu w Moskwie wśród rannych jest też sześciu obywateli tego kraju. Agencja Interfax podała, że wśród rannych jest Niemka; jej stan jest stabilny. Ambasada Niemiec nie potwierdziła dotąd tej informacji. Sprawdzane są doniesienia, że w sali przylotów mogli znajdować się Niemcy i Turcy. Polskie MSZ poinformowało, że na razie nie ma żadnych informacji o tym, aby w zamachu na Domodiedowie ucierpieli Polacy. Połączenia z Polską obsługiwane są przez lotnisko Szeremietiewo. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej poinformował o wszczęciu dochodzenia z artykułu o aktach terrorystycznych. O udział w zamachu podejrzewani są trzej mężczyźni, których wejście do hali przylotów zarejestrowały kamery telewizji przemysłowej. Według jednej z wersji, wybuch nastąpił w chwili, gdy dyżurujący milicjant chciał skontrolować ich dokumenty. Agencja Interfax podaje natomiast, że w miejscu zamachu śledczy znaleźli głowę domniemanego terrorysty. Zamachowiec o arabskich rysach twarzy miał od 30 do 35 lat. Na razie nie są znane jego personalia. "Wybuch był silny. Hala natychmiast wypełniła się dymem. Na podłodze leżeli zabici i ranni. Słychać było krzyki. Niektórych rannych na zewnątrz ewakuowano na wózkach bagażowych" - relacjonował jeden ze świadków. "Chwyciłem się za głowę i wybiegłem razem ze wszystkimi. Byłem w szoku. Nic więcej nie pamiętam" - opowiadał inny. Po zamachu na lotnisku Domodiedowo na krótko wstrzymano wszystkie loty międzynarodowe. Na wieść o ataku kapitanowie 10 samolotów zdecydowali o odejściu na lotniska zapasowe. Czterej z nich zmienili później decyzje i zawrócili swoje maszyny na Domodiedowo. Dwa samoloty wylądowały na Szeremietiewie, dwa na Wnukowie, a dwa wróciły na lotniska, skąd rozpoczęły rejs do Moskwy. Od godz. 18 (16 czasu warszawskiego) port pracuje bez zakłóceń. Specjaliści oceniają, że atak był bardzo dobrze zaplanowany. Nastąpił w szczycie przylotów i odlotów. W tym czasie planowane było lądowanie około 30 samolotów, w tym 15 z zagranicy. W hali przylotów był tłum oczekujących na pasażerów. Według jednego z weteranów elitarnego oddziału sił specjalnych Alfa Siergieja Gonczarowa, którego cytują moskiewskie media, ślady zamachu mogą prowadzić na Północny Kaukaz. "Jeśli terrorysta-samobójca wniósł na teren lotniska Domodiedowo, mijając wszystkie kontrole, kilka kilogramów materiałów wybuchowych i wysadził się w powietrze w tłumie ludzi, to po raz kolejny dowodzi to, iż system ochrony prawa nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa" - ocenił Gonczarow. Jego zdaniem, "dzieje się tak, gdyż rosyjskie służby specjalne straciły agenturę, nie prowadzą działalności operacyjnej na Północnym Kaukazie". "Uważam, że ślad zaprowadzi nas na Północny Kaukaz" - podkreślił. Źródło zbliżone do śledztwa, które przytoczyła agencja ITAR-TASS, zauważyło, że "w odróżnieniu od hali odlotów, gdzie działają wykrywacze metali i stale dyżurują funkcjonariusze służb bezpieczeństwa, w strefie przylotów bramkę wykrywającą metale można było ominąć, a w pobliżu nie było ochroniarzy, którzy by temu mogli zapobiec". "Jest oczywiste, że organizatorzy zamachu dokładnie przestudiowali system bezpieczeństwa na lotnisku i bez trudu znaleźli w nim luki, które udało się wykorzystać ich wspólnikom" - dodał rozmówca rosyjskiej agencji. Komitet Śledczy FR zapowiedział już, że w toku dochodzenia szczególną uwagę poświęci funkcjonowaniu służb bezpieczeństwa na lotnisku. Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zarządził wprowadzenie nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa na wszystkich lotniskach w Rosji, a także na dworcach kolejowych. Zaostrzono też kontrolę w moskiewskim metrze. Jak informuje portal www.rt.com, pojawiły się doniesienia, że taksówkarze z lotniska Domodiedowo w związku z zamieszaniem powstałym po zamachu podnieśli ceny za kursy do Moskwy. Z powodu ataku terrorystycznego Miedwiediew skróci pobyt na światowym forum ekonomicznym w Davos, który miał się rozpocząć we wtorek. Do Moskwy napływają kondolencje i słowa wsparcia od przywódców z całego świata. Prezydent USA Barack Obama zapewnił stronę rosyjską o gotowości niesienia przez amerykańskie władze pomocy w ramach śledztwa w sprawie tego ataku. Wsparcie techniczne zaoferowała Komisja Europejska. Szef KE Jose Barroso, przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy i szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton potępili atak i wyrazili współczucie rodzinom ofiar. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek zapewnił o współczuciu dla rodzin wszystkich ofiar, a także całego narodu rosyjskiego. Zamach potępili też sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun i sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen, który powiedział, że jest "zszokowany" atakiem w Moskwie. Podyskutuj na forum: jak rozwiązać problem terroryzmu? Kondolencje Dmitrijowi Miedwiediewowi przesłał prezydent Bronisław Komorowski, zapewniając, że "w tym smutnym dniu (...) Naród Polski łączy się w solidarności i żałobie z Narodem Rosyjskim". Premier Donald Tusk wysłał depeszę kondolencyjną do premiera Władimira Putina. Za "ohydny", "barbarzyński" i "nikczemny" akt terroru uznały zamach władze USA, Francji, Niemiec i Włoch. Pałac Elizejski zapewnił w komunikacie "władze rosyjskie o całkowitej solidarności Francji w obliczu tego barbarzyńskiego i nikczemnego aktu terroru". Kanclerz Niemiec Angela Merkel w komunikacie zaadresowanym do Dmitrija Miedwiediewa oświadczyła, że "z przerażeniem przyjęła informację o nikczemnym zamachu dokonanym na lotnisku Domodiedowo, w którym wiele ludzi straciło życie, a jeszcze więcej zostało rannych". Minister spraw zagranicznych Włoch Franco Frattini wyraził pełną solidarność z rosyjskim rządem w jego walce z terroryzmem. Dyrektor Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie, prof. Jerzy Kłoczowski uważa, że "do samobójczych zamachów terrorystycznych będzie dochodzić prawdopodobnie coraz częściej. Myślę, że XXI wiek będzie czasem, kiedy coraz więcej będzie tego typu zdarzeń. Ten typ terroryzmu to jedno z największych zagrożeń dla świata, bo najtrudniej go powstrzymać. Należy oczekiwać, że XXI wiek będzie stał pod znakiem tego rodzaju zamachów samobójczych. To jest dramat tego wieku". Domodiedowo to największe i najnowocześniejsze lotnisko w Rosji. Leży około 60 km na południowy wschód od Moskwy. Do użytku zostało oddane w 1964 roku. Od 18 lat ma status portu międzynarodowego. Korzysta z niego 80 rosyjskich i zagranicznych linii lotniczych. W 2010 roku obsłużyło ponad 22 miliony pasażerów. Jego dwa pasy startów i lądowań są przystosowane do przyjmowania największych samolotów. Jako jedyne z rosyjskich portów lotniczych może przyjmować samoloty Airbus 380.