"Debaty telewizyjne rzadko jako samodzielny czynnik rozstrzygają o losach wyborów. Dlatego ta debata nie była rozstrzygająca, ale zauważalna. Hillary Clinton potwierdziła w niej swoją przewagę, dlatego Donaldowi Trumpowi będzie coraz trudniej ją dogonić" - powiedział PAP dr Kostrzewa-Zorbas, wykładowca Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie i publicysta tygodnika "wSieci". W ocenie politologa i amerykanisty, Trump w tej debacie "nie przebił się ponad pułap swego elektoratu, dlatego wygrała Clinton, która i tak miała przewagę". "Clinton wykazała większe opanowanie, pewność siebie, zdolność panowania nad sytuacją. Natomiast Trump był nerwowy, kręcił się, zamykał oczy i robił wrażenie człowieka, który chciałby uciec"- podkreślił ekspert. Dodał, że o wygranej Clinton zdecydowało kilka powodów, również jej lepsze przygotowanie do debaty, ale przede wszystkim zauważalny był "kontrast pomiędzy dobrym przygotowaniem, a lekceważeniem takiego przygotowania". "Trump wręcz chwalił się swym nieprzygotowaniem i lekceważył taką potrzebę. I to był wielki kontrast. Trzeba być przygotowanym do samej debaty, ponieważ to pokazuje również przygotowanie do prezydentury" - uważa Kostrzewa-Zorbas. Podkreślił, że kandydatowi republikanów zaszkodziło też powtarzanie "pozbawionych konkretów" haseł i deklaracji z kampanii. "Gdy Trump mówi, że pokona Państwo Islamskie, to nic nie znaczy, bo nigdy nie powiedział, na czym miałoby to polegać, jaki jest jego plan. Natomiast, gdy Clinton broniła NATO i zapewniała sojuszników o dotrzymaniu umów, Trump wypowiedział jedno z najgorszych swoich haseł, że państwa w NATO muszą płacić. Dwukrotnie powiedział nam płacić, co stawia USA w roli firmy ochroniarskiej, a nie politycznego lidera świata" - powiedział Kostrzewa-Zorbas. Jego zdaniem, takie absurdalne wypowiedzi świadczą o nierozumieniu stosunków międzynarodowych i sprawiają, że Clinton zachowuje przewagę w wyścigu o fotel prezydenta USA.