Deputowani odrzucili zdecydowaną większością głosów rezolucję Demokratów, która nakazywała, aby zaczekać z nominacjami do czasu zakończenia wszystkich wątpliwości prawnych. Przesądziły zapisy w stanowej ordynacji wyborczej, które głoszą, że elektorzy powinni być wyznaczeni najpóźniej do 12 grudnia. Ponieważ Parlament Florydy jest w większości prorepublikański, dlatego wyznaczeni przez niego "mężowie zaufania" opowiedzą się za George'm Bushem - juniorem. Eksperci przypuszczają, że w odpowiedzi Demokraci wyznaczą swój skład elektorski, przewidując scenariusz wydarzeń korzystny dla Ala Gore'a. Aby tak się stało Sąd Najwyższy USA musi orzec, że sprawdzanie "wątpliwych głosów" jest zgodne z prawem. Przypomnijmy, chodzi o te karty do głosowania, które zostały niedokładnie przedziurkowane i dlatego odrzuciły je maszyny liczące. Większość z ponad 40 tysięcy takich głosów oddano na Gore'a, tak więc - w tej sytuacji - mógłby on wyprzedzić Busha.