Wyjaśnijmy, że do wygrania prezydentury potrzeba 270 głosów elektorskich. Licznik agencji AP pokazuje 248 głosów elektorskich dla Joe Bidena i 214 dla Donalda Trumpa. W miarę liczenia głosów oddanych drogą korespondencyjną (preferowaną częściej przez demokratów niż republikanów) Joe Biden wyszedł na prowadzenie w kluczowych północnych stanach: Michigan (16 głosów elektorskich) i Wisconsin (10). Ten drugi stan, jak podano po godz. 20, już wygrał. Kandydat demokratów prowadzi także w Nevadzie (6 głosów elektorskich), po przeliczeniu danych z 75 proc. komisji. Jeśli Biden wygra w tych trzech stanach i potwierdzi się, że zwyciężył w Arizonie, jak podała AP, będzie miał 270 głosów elektorskich - tyle, ile potrzeba do zwycięstwa. Dlaczego szala przechyla się na korzyść Bidena? Liczone są teraz przede wszystkim głosy "kopertowe", a także okręgi najgęściej zaludnione, miejskie, zwyczajowo sprzyjające demokratom. Donald Trump z kolei prowadzi w Pensylwanii (20 głosów elektorskich), Karolinie Północnej (15) i Georgii (16). Demokraci, biorąc pod uwagę, jakie głosy zostały do przeliczenia, wciąż mają nadzieję na wygranie Pensylwanii i być może także Georgii. To kolejny zwrot w tym wyścigu. Wieczór wyborczy przebiegał po myśli Donalda Trumpa, zwłaszcza po zwycięstwie na Florydzie. Jednak liczenie głosów w okolicach Pasa Rdzy zmieniło perspektywę. Biden znów występuje w roli faworyta. Podkreślmy jednak, że wybory dalekie są od ostatecznego rozstrzygnięcia, tym bardziej że Donald Trump już teraz mówi o oszustwie i zapowiada zwrócenie się do Sądu Najwyższego. Oświadczenie sztabu Joe Bidena Sztab kandydata Partii Demokratycznej oświadczył, że Joe Biden jest na drodze do zwycięstwa w całych wyborach prezydenckich. Ma się to stać jeszcze w środę. Według szacunków sztabu Biden wygra w Michigan, Wisconsin, Nevadzie, a także w Pensylwanii. Na środę zapowiedziano wystąpienie kandydata. Chwilę później rzecznik sztabu Donalda Trumpa oświadczył: - Jeśli policzymy wszystkie legalne głosy, to my będziemy zwycięscy. (mim)