Biden podkreślił, że każdy głos musi być przeliczony. To odpowiedź kandydata demokratów na wcześniejsze żądania prezydenta Donalda Trumpa i sztabu republikanów. Ich prawnicy złożyli do sądów w kilku kluczowych stanach wnioski o wstrzymanie liczenia. Część sądów już te wnioski odrzuciła, m.in. w Michigan.Kandydat demokratów, który prowadzi w wyborach, powiedział w rodzinnym stanie Delaware, że prezydenta wybierają wszyscy Amerykanie. - W Ameryce głos to świętość. W ten sposób naród wyraża swoją wolę. To jest wola głosujących. Nikt inny i nic innego nie może wybrać prezydenta Stanów Zjednoczonych. Każda karta do głosowania musi zatem zostać policzona i tego właśnie będziemy świadkami w najbliższym czasie. I tak powinno być - podkreślił.Były wiceprezydent i kandydat demokratów powtórzył, że jest przekonany, iż wygra wybory prezydenckie. - Demokracja bywa czasami pełna bałaganu. Demokracja czasem wymaga cierpliwości. Proszę, zachowajmy spokój! - mówił. Trump chce zaprzestania liczenia głosów Na czwartek, według wyliczeń dziennika "New York Times", Biden może być pewien 253 głosów elektorskich, a Trump 214. Do wygranej potrzeba 270. Ostatnie głosy zliczane są m.in. w Georgii (16 głosów elektorskich), Pensylwanii (20), Arizonie (10) oraz Nevadzie (6). Urzędujący prezydent Donald Trump nawołuje na Twitterze do zaprzestania liczenia głosów. Zapowiada też zaskarżanie wyników w stanach, w których wygrał jego kontrkandydat. Republikanie oskarżają swoich politycznych rywali o wyborcze oszustwa. Od wyborczej nocy z wtorku na środę (z 3 na 4 listopada) Trump nie wystąpił publicznie.