Trump zyskuje ostatnio w sondażach do Clinton. Według sondażu IPSOS i agencji Reutera prowadzi nawet jednym punktem procentowym (40 do 39 procent), co przy uwzględnieniu błędu statystycznego oznacza praktycznie remis. Kampania wyborcza wchodzi zwykle w końcową fazę w amerykańskie Święto Pracy (Labor Day), obchodzone zawsze w pierwszy poniedziałek września. Trump, kandydat Partii Republikańskiej (GOP) i Hillary Clinton, kandydatka Demokratów, przyjechali tego dnia do Cleveland, największego miasta stanu Ohio, dużego ośrodka tradycyjnego przemysłu. W przemówieniu na spotkaniu z wyborcami Clinton atakowała Trumpa jako biznesmena, twierdząc, że wyzyskiwał robotników pracujących na jego budowach bo płacił im za mało, a czasem wcale. Kandydat GOP jest nowojorskim miliarderem, który pomnożył fortunę swego ojca, założyciela rodzinnej firmy budowlano-developerskiej. Wcześniej Clinton rozmawiała krótko z dziennikarzami, którzy towarzyszą jej w podróżach po kraju. Sztab jej kampanii sygnalizuje, że kandydatka Demokratów będzie teraz bardziej dostępna dla mediów chociaż Clinton słynie z unikania ich i od prawie roku nie urządziła żadnej konferencji prasowej. W Cleveland Hillary uczestniczyła w tradycyjnej paradzie z okazji Święta Pracy. Towarzyszył jej kandydat na wiceprezydenta, Tim Kaine. Przedtem oboje odwiedzili miejscowy browar. W ostatnim tygodniu sierpnia Clinton nie spotykała się ze "zwykłymi" wyborcami tylko gościła na serii zamkniętych zebrań z przedstawicielami elit finansowych poświęconych zbiórce funduszy na kampanię. W sierpniu zebrała 143 miliony dolarów. Trump w tym czasie wygłaszał przemówienia i odbył krótką wizytę w Meksyku, gdzie z prezydentem tego kraju Enrique Pena Nieto rozmawiał o nielegalnej imigracji z Meksyku do USA. Potwierdził tam zamiar budowy muru na południowej granicy, a po powrocie, w przemówieniu w Phoenix w Arizonie, przedstawił plan reformy systemu imigracyjnego. W niedzielę i poniedziałek jednak Trump, Pence i inni przedstawiciele jego obozu, udzielali sprzecznych informacji na ten temat, Zapytany np. czy obstaje przy tym, żeby żadni nielegalni nie dostali szans legalizacji pobytu i pracy w USA, co powiedział w Phoenix, kandydat GOP odpowiedział, że "niczego nie wyklucza". Republikanie atakują Clinton za korzystanie, wbrew przyjętym normom i przepisom, z prywatnego serwera mailowego, kiedy w latach 2009-2013 była sekretarzem stanu. W ostatnich dniach wyszły na jaw nowe szczegóły śledztwa prowadzonego w tej sprawie przez FBI, bo agencja udostępniła mediom stenogram rozmów funkcjonariuszy z Clinton. Okazało się, że więcej maili niż początkowo się wydawało, wysyłanych i otrzymywanych przez ówczesną szefową dyplomacji, było oznaczonych jako tajne lub poufne. Jej obrońcy twierdzą, że oznaczenie były niewłaściwe, albo zaznaczone post factum. W czasie przesłuchania w FBI - nazywanego oficjalnie "wywiadem" - Clinton wyjaśniała, że używała prywatnego serwera za radą byłego sekretarza stanu Colina Powella i nikt jej nie powiedział, że nie należy tego robić. Czasami tłumaczyła się brakiem pamięci. Trump i jego kandydat na wiceprezydenta Mike Pence w rozmowach z dziennikarzami przypominali sprawę maili, a także fundacji charytatywnej Billa i Hillary Clintonów, która - zdaniem ich krytyków - poza działalnością dobroczynną służyła jako narzędzie prywatnego bogacenia się pary i budowania politycznej potęgi. "Hillary Clinton to najbardziej nieuczciwa kandydatka do Białego Domu od czasów prezydenta Nixona" - powiedział Pence. Nixon ustąpił z urzędu przed końcem kadencji, kiedy afera Watergate w kierowanym przez niego Białym Domu wykazała, że złamał konstytucję USA. Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski