Zgodnie z tymi ogłoszonymi w poniedziałek niepełnymi danymi dziewięć miejsc zdobywają obecni deputowani Jednej Rosji w miejskiej Dumie, którzy w wyborach startowali jako kandydaci niezależni. Kolejne trzy miejsca uzyskają również obecni deputowani, należący do sojuszu Moja Moskwa, wspierającego merostwo. Około 12 mandatów przypadnie innym kandydatom niezależnym. Jedna Rosja formalnie nie wystawiła swoich kandydatów i startowali oni właśnie jako niezależni. 13 miejsc uzyskała Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej (KPRF). Po trzy mandaty przypadły reprezentantom socjalistycznej Sprawiedliwej Rosji i partii Jabłoko, która należy do opozycji antykremlowskiej. Dwa mandaty przypadną kandydatom niezależnym niezwiązanym z Jedną Rosją; jedną z nich jest kandydatka popierana także przez Jabłoko. Wielu spośród prowadzących w wyborach kandydatów KPRF znajdowało się na liście osób wskazanych przez opozycjonistę Aleksieja Nawalnego. Przed wyborami Nawalny zaproponował strategię o nazwie "inteligentne głosowanie", wzywając do oddania głosu na konkretnych kandydatów, którzy - jego zdaniem - mieli największe szanse na wygraną z reprezentantami Jednej Rosji. W niedzielnych wyborach najprawdopodobniej nie zdoła zapewnić sobie mandatu w moskiewskiej Dumie prominentny działacz Jednej Rosji, szef stołecznego oddziału partii, Andriej Mietielski, który przegrał z kandydatem KPRF. W lipcu br. Nawalny ogłosił na swojej stronie internetowej materiał śledczy o Mietielskim. Opozycjonista twierdził, że do najbliższych krewnych szefa moskiewskiego oddziału Jednej Rosji należą nieruchomości o wartości 5,7 mld rubli (ponad 90 mln USD): obiekty w Moskwie i hotele w Austrii. Mietielski odrzucił oskarżenia o korupcję i zapewnił, że nieruchomości zostały kupione legalnie. Z Moskwy Anna Wróbel