Według exit polls, opublikowanych przez główne kanały telewizyjne - Kan, Reszet 13 i Keszet 12, główny rywal Likudu, centrowy sojusz Niebiesko-Biali Beniego Gantza i Jaira Lapida może liczyć na 32-33 mandaty. Wszystkie trzy sondaże dały Likudowi i jego religijno-nacjonalistycznym sojusznikom 60 ze 120 miejsc w parlamencie, a blokowi partii centrowo-lewicowych i arabskich 52-54 miejsca. Świecko-nacjonalistyczny Israel Bejtenu Awigdora Liebermana z 6-8 mandatami po raz kolejny może odgrywać rolę języczka u wagi, ponieważ ani koalicja Netanjahu, ani blok Gantza prawdopodobnie nie są w stanie uzyskać większości parlamentarnej bez jego poparcia. Przed głosowaniem Lieberman nie poparł żadnego z kandydatów, jednak obiecał, że nie będzie czwartych wyborów. Liberman powiedział, że jego partia dotrzyma obietnicy z kampanii i nie przyłączy się do koalicji Likudu - podał portal Times of Israel. W ubiegłorocznych kampaniach Lieberman zdecydowanie występował przeciwko partiom religijnym, które określa mianem "mesjanistycznych". Na początku roku naczelny rabin sefardyjski Izraela nazwał imigrantów z b. ZSRR, którzy stanowią zdecydowaną większość elektoratu Liebermana, "nienawidzącymi wiary gojami". 17 marca rozpocznie się proces korupcyjny Netanjahu, któremu grozi 10 lat więzienia, jeśli zostanie skazany za korupcję, oraz do trzech lat za defraudacje i nadużycie zaufania w procesie korupcyjnym. Nie udało mu się zapewnić sobie immunitetu przed oskarżeniem, więc desperacko szuka większości w Knesecie: mając silną władzę będzie mógł szukać innych sposobów, by sabotować postępowanie sądowe przeciwko niemu - zauważa Associated Press. Netanjahu odpowiedział na opublikowane wyniki sondaży, tweetując "Dziękuję" wraz z ikonką serca. Oficjalne wyniki spodziewane są we wtorek rano. Uwaga będzie skierowana wtedy na prezydenta Reuwena Riwlina, który jest odpowiedzialny za wybór kandydata na premiera. Ma wybrać lidera, który według niego ma największe szanse na zbudowanie stabilnej koalicji.