Holandia otworzyła swój rynek pracy dla Polaków dziesięć lat temu. Od tego czasu zatrudnienie znalazły tam tysiące Polaków, głównie w branżach budowlanej, rolniczej i transportowej. Polacy nie obawiają się zwycięstwa Geerta Wildersa w zaplanowanych na połowę marca wyborach. Jeszcze niedawno Wilders straszył Polakami, którzy - jak mówił - są “pijakami" i “złodziejami". Jednak jak mówi Franciszek Roguski, prawnik zajmujący się oszukanymi przez pracodawców w Holandii, taki stereotyp Polaka jest już przeszłością. “Wilders nastraszył trochę Holendrów, ale nie udało się. Polacy udowodnili, że są porządnymi pracownikami. Zdementowaliśmy stereotyp Polaka 'pijaka' czy 'złodzieja'. Nie widzę, żeby Holendrzy traktowali gorzej Polaków" - twierdzi Roguski. Partia Wolności Wildersa opowiada się przeciwko migrantom. Jednak jak mówi w rozmowie z Polskim Radiem Hanna Mongard, pracująca dla jednej z organizacji pozarządowych w Holandii, obawiać Wildersa mogą się raczej imigranci z Bliskiego Wschodu, a nie Polacy. “Polacy są potrzebni w Holandii, bo kto będzie zrywał te kwiaty za minimalną płacę? Kto będzie ścinał te pieczarki, czego Holendrzy nie chcą robić? Dla Polaków jest to opłacalne" - dodaje Mongard. Holandia jest czwartym spośród najchętniej wybieranych krajów przez polskich emigrantów zarobkowych. Obecnie w Holandii mieszka 150 tysięcy zarejestrowanych Polaków. Jednak polscy dyplomaci szacują, że w praktyce Polaków jest w tym kraju jest dwa razy więcej.