W Hiszpanii można się dziś spodziewać trzech, powyborczych scenariuszy, z których żaden nie gwarantuje utworzenia rządowego gabinetu. Wszystkie sondaże wskazują, że po raz kolejny zwycięży Pedro Sanchez, lider socjalistów (PSOE). To on wygrał w kwietniowych wyborach, jednak nie stworzył koalicyjnego rządu. Jeśli spełnią się prognozy najbardziej optymistyczne dla PSOE, otrzymają oni 30 proc. poparcie - co oznaczałoby zdobycie tylu mandatów, ile dostali na wiosnę (149), kiedy nie stworzyli rządu. Według innych prognoz, poparcie dla socjalistów nieco spadnie i dojdzie do jeszcze większej fragmentacji sceny politycznej. Wtedy szanse na stworzenie rządu - przez prawą albo lewą stronę sceny politycznej - byłoby jeszcze trudniejsze. Trzeci scenariusz zakłada zwrot wyborców w stronę prawicy, a więc wzrost poparcia dla ludowców (Partido Popular - Partia Ludowa), skrajnie prawicowej VOX i utrzymanie poparcia dla coraz mniej popularnych Ciudadanos (Obywateli). Na razie jedynym pewnikiem jest wzrost poparcia dla VOX. Ultraprawicowa partia, która po raz pierwszy weszła do parlamentu w kwietniu, zyskała poparcie po nieudanej secesji Katalonii, kiedy to w regionie przeprowadzono nielegalne referendum i ogłoszono powstanie republiki. Przywódcy VOX głośno opowiedzieli się za podjęciem ostrych działań przeciwko Barcelonie i odebraniu regionowi autonomii. Dzisiaj mogą otrzymać nawet 40 miejsc w Kongresie Deputowanych. Niewykluczone, że to właśnie VOX będzie decydował o powstaniu przyszłego rządu. Pierwsze dane o frekwencji Z pierwszych sondaży wynika, że o 14 frekwencja wynosiła 37,93 proc. - o ponad 3,5 punktu procentowego mniej niż na wiosnę. Mniej osób zagłosowało także w Katalonii - niepokornym regionie, którego część mieszkańców domaga się oddzielenia od Hiszpanii. Ponad 37 milionów uprawnionych do głosowania będzie wybierało członków obu izb do 20. Wybory przebiegają spokojnie. Jedynie w okolicach Saragossy śnieg nie pozwolił członkom komisji wyborczej dotrzeć na czas. W jednym z małych miasteczek centrum Hiszpanii komisja odmówiła pracy, bo jak się okazało, zasiadający w niej byli od dawna skłóceni. W hiszpańskim Kongresie Deputowanych (El Congreso de los Diputados), odpowiedniku polskiego Sejmu, zasiada 350 parlamentarzystów. Ich kadencja trwa cztery lata. Dziś też na czteroletnią kadencję zostaną wybrani senatorowie, ale nie wszyscy. W izbie wyższej zasiada 266 osób, z których 56 to nie wybierani w wyborach reprezentanci autonomicznych regionów. ew