O godz. 7 (4.30 czasu polskiego) otworzono kilka tysięcy lokali wyborczych, które pozostaną czynne do godz. 16 (13.30). Według doniesień centralnej komisji wyborczej, do głosowania uprawnionych jest 17 mln obywateli (populację Afganistanu ocenia się na 26-33 mln obywateli). Jak podaje agencja Associated Press, wstępne wyniki głosowania zostaną ogłoszone w sobotę. Końcowych rezultatów należy się natomiast spodziewać 17 września. O najwyższy urząd w państwie ubiega się około 30 kandydatów, z czego liczy się tylko czterech. Za najgroźniejszych rywali Karazja uchodzą: były szef MSZ Abdullah Abdullah, były minister planowania i rozwoju Ramazan Bashardost i były minister finansów Ashraf Ghani. W wyborach do rad prowincji 3000 kandydatów ubiega się o 420 miejsc. Każdą z 34 prowincji reprezentują w radzie przedstawiciele wybierani na cztery lata. Liczba radnych zależy od liczby ludności w danej prowincji. Afgańscy talibowie, którzy zapowiadali od tygodni, iż zakłócą przebieg wyborów, od rana przeprowadzili wiele ataków rakietowych w miastach oraz prób zamachów bombowych na lokale wyborcze. Ataki nie spowodowały ofiar śmiertelnych - jest jednak kilkunastu rannych. Jak wynika z doniesień agencyjnych, talibskie pociski rakietowe spadły na miasta w prowincjach Kandahar, Ghazni, Helmand, Nangarhar i Kunar. W prowincji Logar talibowie zaatakowali co najmniej sześć lokali wyborczych, powodując ucieczkę ludzi, chcących oddać głos. Wyborcy mieli później powrócić jednak na miejsce. W prowincji Ghazni oddziały afgańskie i NATO w dwóch okręgach bezpośrednio starły się z grupami talibów. W samym mieście Ghazni tuż przed otwarciem lokali rozbrojono dwie bomby. W nocy ze środy na czwartek podobne ładunki znaleziono w pobliżu punktów wyborczych w mieście Chost na południowym wschodzie. W Baghlan na północy kraju w nocy zabity w swym domu został szef okręgowej policji. W Takhar bomba wybuchła przed bramą głównej komendy policji afgańskiej. W samym Kabulu, gdzie nad bezpiecznym przebiegiem głosowania czuwa ponad 10 tysięcy żołnierzy i policjantów, rano miały miejsce cztery wybuchy. We wschodniej części miasta trzech talibskich zamachowców-samobójców wdarło się do budynku, położonego obok komendy policji miejskiej i jednego z punktów wyborczych. Przez dwie godziny trwała wymiana ognia afgańskiej policji z napastnikami - dwóch z nich zginęło na miejscu. Przedstawiciel Talibanu potwierdził później, że w Kabulu przebywa w sumie dwudziestu zamachowców-samobójców, zamierzających atakować punkty wyborcze. W środę wieczorem na południu Afganistanu talibowie zabili trzech amerykańskich żołnierzy. Przed wyborami władze afgańskie zaapelowały do rodzimych i zagranicznych mediów, by nie nagłaśniały informacji o aktach przemocy w dzień głosowania, gdyż mogłoby to zniechęcić część wyborców. Odpowiadając na apel rządu, Niezależne Stowarzyszenie Dziennikarzy Afganistanu oceniło, iż takie żądanie jest sprzeczne z konstytucją kraju. - Nie zastosujemy się do takiego rozkazu. Będziemy pracować normalnie, przekazując informacje - oświadczył prezes Stowarzyszenia Rahimullah Samander. Przeczytaj również: Talibowie grożą atakami na lokale wyborcze Afganistan: Atak na pałac prezydencki Gen. Skrzypczak: Munduru jeszcze nie zdjąłem Krytyczne słowa wdowy po kapitanie