Ponowne zliczenia można w USA przeprowadzić tylko w określonych okolicznościach, a zasady różnią się w zależności od stanu. Procedura rzadko zmienia końcowy wynik - organizacja FairVote wylicza, że spośród analizowanych przez nią 5778 wyścigów wyborczych w USA od 2000 roku jedynie trzykrotnie doprowadziła do zmiany zwycięzcy. Wszystko wskazuje na to, że pojedynek o Biały Dom w tym roku rozstrzygnie się w zapewniającej 20 głosów elektorskich Pensylwanii. W stanie tym w sobotę (7 listopada) rano czasu lokalnego, po przeliczeniu ok. 96 proc. głosów, przewaga kandydata Demokratów Joe Bidena wynosi tu ponad 28 tys. głosów i ok. 0,5 punktu procentowego. Ponowne przeliczenie głosów jest w Pensylwanii obowiązkowe, jeśli różnica między wynikami jest mniejsza niż 0,5 pkt proc. Prawnicy ubiegającego się o reelekcję prezydenta Donalda Trumpa na godz. 17.30 czasu polskiego w sobotę zapowiedzieli konferencję prasową w Filadelfii. Trump ma zastrzeżenia do procesu obserwowania liczenia głosów w Pensylwanii. Telewizja Fox News podaje, że możliwość obserwowania liczenia głosów mają przedstawiciele obu partii. Niemal pewne jest ponowne zliczanie głosów w Wisconsin (10 głosów elektorskich) oraz w Georgii (16). W pierwszym z tych stanów Biden ma przewagę ok. 20 tys. głosów i ok. 0,6 pkt proc. W drugim - stanowiącym prawdopodobną niespodziankę tych wyborów - demokrata ma ich na sobotę rano więcej o ok. 6 tys., czyli o ok. 0,1 pkt proc. Nierozstrzygnięty jest także pojedynek w Arizonie, gdzie do zliczenia pozostało ok. 3 proc. głosów. Ponowne przeliczanie wymagane jest tu w przypadku, gdy rywali dzieli 0,1 pkt proc. Na sobotę rano Biden prowadzi tu o 0,9 pkt proc. Od 2000 roku - jak wylicza AP - w USA na poziomie stanowym doszło do 31 ponownych przeliczeń głosów na poziomie stanowym. Największa zmiana po ponownym przeliczeniu miała miejsce w Vermoncie w 2006 roku - o 0,1 pkt proc. Średnio statystycznie wynosiła jednak 0,019 pkt proc. Wyłanianie zwycięzcy amerykańskich wyborów trwa w tym roku nadspodziewanie długo. Związane jest to ze złożonym procesem zliczania niektórych głosów oddanych przedterminowo oraz niewielką różnicą między wynikami obu kandydatów w kilku kluczowych stanach. Z Waszyngtonu Mateusz Obremski