Od dwóch miesięcy wiadomo już, że o najwyższy urząd w państwie będzie się ubiegać obecny premier Władimir Putin, któremu praktycznie nic nie jest w stanie przeszkodzić w objęciu posady gospodarza Kremla na kolejne sześć lub 12 lat. Formalnie jego kandydaturę na prezydenta zgłosi w niedzielę zjazd partii Jedna Rosja, której przewodzi szef rządu Federacji Rosyjskiej (FR). Putin był już prezydentem FR przez dwie kadencje, w latach 2000-2008. Ubiegania się o trzecią kadencję z rzędu zabraniała mu konstytucja. Odchodząc z urzędu na swojego następcę zaproponował Dmitrija Miedwiediewa, a sam stanął na czele rządu. Wcześniej prowadzona przez niego Jedna Rosja w wyborach do Dumy Państwowej, niższej izby parlamentu, zdobyła większość konstytucyjną, pozwalającą m.in. na inicjowanie procedury impeachmentu, czyli odwołania prezydenta przed upływem jego kadencji. Już wtedy analitycy prognozowali, że Miedwiediew będzie jedynie strażnikiem kremlowskiego tronu i że Putin w 2012 roku wróci na Kreml. O swoich planach prezydent i premier poinformowali z trybuny zjazdu Jednej Rosji, który 24 września zebrał się w Moskwie, by przyjąć program i zatwierdzić listy kandydatów partii na wybory do Dumy Państwowej. Odbędą się one 4 grudnia, tj. na trzy miesiące przed wyborami prezydenckimi. Putin zaproponował wtedy też, by listę federalną Jednej Rosji w grudniowych wyborach parlamentarnych otwierał Miedwiediew. Ogłosił również, że po przyszłorocznych wyborach prezydenckich odchodzący szef państwa stanie na czele rządu. Miedwiediew ze swej strony oświadczył wówczas, że propozycja, by to Putin kandydował w wyborach prezydenckich, jest ich "głęboko przemyślaną decyzją". "Powiem więcej - omawialiśmy ten wariant rozwoju wydarzeń już wtedy, gdy powstawał nasz sojusz" - zdradził. Prezydent w Rosji posiada niezwykle szerokie uprawnienia, tak w zakresie władzy wykonawczej, jak i ustawodawczej (może wydawać dekrety mające moc ustawy). Obowiązek wyznaczenia daty wyborów na Radę Federacji nakłada konstytucja FR. Stanowi ona, że izba powinna to uczynić nie wcześniej niż na 100 i nie później niż na 90 dni przed datą głosowania. Z kolei ustawa o wyborach prezydenta FR przewiduje, że odbywają się one w drugą niedzielę miesiąca, w którym głosowano w poprzednich wyborach głowy państwa (2 marca 2008 roku). Formalnie wybory powinny być rozpisane na niedzielę 11 marca. Jeśli jednak niedziela, na którą przypada głosowanie, wcześniej została ogłoszona dniem pracy, to wybory przyspiesza się o tydzień. Tak właśnie stało się w tym wypadku. Ustawowy dzień wolny został bowiem przeniesiony z niedzieli 11 marca na piątek 9 marca w związku z przypadającym 8 marca Dniem Kobiet, który w Rosji także jest dniem wolnym od pracy. W ten sposób Rosjanie będą mogli świętować przez trzy dni. Choć data wyborów prezydenckich wynika z konstytucji FR i ustawy o wyborach prezydenta FR piątkowa uchwała Rady Federacji ma kluczowe znaczenie dla całego procesu wyborczego. Od opublikowania tego aktu prawnego zależy bowiem termin oficjalnego rozpoczęcia kampanii wyborczej. Prawo daje na to pięć dni. Wiadomo już jednak, że uchwała wyższej izby parlamentu ukaże się w sobotę, 26 listopada, w rządowej "Rossijskiej Gaziecie", co będzie oznaczało, że kampania będzie mogła wystartować następnego dnia. Właśnie dlatego Jedna Rosja swój zjazd przedwyborczy wyznaczyła na niedzielę 27 listopada. Do swoich kongresów przygotowują się też inne partie, reprezentowane w Dumie Państwowej. Swoje ambicje prezydenckie potwierdził już przywódca nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR) Władimir Żyrinowski. Zjazd przedwyborczy formacja ta przeprowadzi 13 grudnia. Natomiast na 17 grudnia swój kongres zapowiedziała Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej (KPRF). Jest niemal pewne, że wysunie ona kandydaturę swojego niezmiennego lidera Giennadija Ziuganowa. Czwarta z partii parlamentarnych - socjalistyczna Sprawiedliwa Rosja - swojego kandydata wyznaczy 10 grudnia. Jest wielce prawdopodobne, że będzie nim jej przywódca Siergiej Mironow, były wieloletni przewodniczący Rady Federacji. Pozostałe trzy legalnie działające w FR partie polityczne - Jabłoko, Słuszna Sprawa i Patrioci Rosji - nie podały jeszcze terminów swoich zjazdów przedwyborczych, gdyż najpierw muszą zebrać po 2 mln podpisów obywateli popierających ich kandydatów. Mają na to czas do 18 stycznia. Zaporowy wymóg zebrania 2 mln podpisów obowiązuje też kandydatów, którzy zostaną zgłoszeni przez własne komitety wyborcze. Chęć startu w wyborach wstępnie zadeklarował już przywódca radykalnej Innej Rosji, pisarz i były dysydent Eduard Limonow. O najwyższy urząd w państwie mogą się ubiegać obywatele Rosji, którzy ukończyli 35 lat i co najmniej od 10 lat na stałe mieszkają w Federacji Rosyjskiej. W 2008 roku do wyborów zostali dopuszczeni tylko czterej kandydaci: Miedwiediew (70,28 proc.), Ziuganow (17,72 proc.), Żyrinowski (9,35 proc.) i przywódca Słusznej Sprawy Andriej Bogdanow (1,30 proc.). Od 2000 roku, tj. od objęcia władzy w Rosji przez Władimira Putina, żadne wybory w tym kraju nie zostały uznane przez obserwatorów z Zachodu za wolne i demokratyczne.