Wstępne wyniki zostały przekazane podczas telewizyjnej konferencji prasowej w Algierze. Frekwencja w wyborach była najniższa w historii tego kraju i wyniosła 39,93 proc. Do urn udało się 41,41 proc. wyborców w kraju i 8,9 proc. uprawnionych mieszkających za granicą - był to wynik niższy o 10 punktów proc. od wyborów w 2014 roku, które wygrał obalony w kwietniu tego roku Abdelaziz Buteflika. Zgodnie z konstytucją Algierii druga tura wyborów nie jest przeprowadzana, jeśli któryś z kandydatów zdobędzie większość głosów. O fotel prezydenta ubiegało się pięciu kandydatów: byli premierzy Tebbune i Ali Benflis, były minister kultury Azzedine Mihubi, były minister turystyki Abdelkader Bengrina i przywódca partii Front Przyszłości (FM) Abdelaziz Belaid. Powszechnie uważa się, że wszyscy należą do politycznego establishmentu, którego patronem był Buteflika. Z tego powodu ruch Hirak - stojący na czele organizowanych w kraju od miesięcy protestów społecznych - nawoływał do bojkotu wyborów. Głosowaniu towarzyszyły masowe demonstracje w całym kraju. Protestujący chcieli odłożenia wyborów, dopóki obecna elita rządząca nie ustąpi, a wojsko nie usunie się w cień.