Paryżanin, ekonomista Emmanuel Paillet powiedział PAP, że w II turze miał wybór między dwoma kandydatami. "Kandydatkę z Francji Nieujarzmionej Jean-Luca Melenchona i kandydata z La Republique en Marche, ruchu prezydenta Emmanuela Macrona. Politycznie znajduję się pomiędzy nimi dwojga, zdecydowałem więc, żeby nie wybierać w tych wyborach" - oświadczył. Jak dodał, w pierwszej turze głosował na kandydatkę Partii Socjalistycznej. "To nie była deputowana poprzedniej kadencji, ale (...) nie zakwalifikowała się do drugiej tury, więc w tej drugiej turze nie mam preferencji co do zwycięstwa jednej czy drugiego, nie łączę się z żadnym z tych dwóch stronnictw" - zaznaczył. 26-letni Thierry, który jest informatykiem, głosował na kandydata ruchu Macrona. "Jeśli prezydent ma zreformować kraj, musi mieć większość w parlamencie. Problemem Francji jest wysokie bezrobocie i poprzednia ekipa polityczna nie potrafiła sobie z tym poradzić. Mój głos traktuję jako głos na stabilność polityczną i przyszłość Francji" - wskazał. Jacques Deschamps, profesor filozofii w Ecole Normale Superieure, głosował w 17. dzielnicy Paryża. Jak powiedział, przez 40 lat od czasu, kiedy może głosować, nie przepuścił żadnych wyborów. Podkreślił, że w swojej dzielnicy zdecydował się głosować na kandydata opozycji, bez względu na to, czy to ktoś z prawicy, czy np. komunista. "Tu kandydatem jest osoba z Francji Nieujarzmionej Melenchona. Myślę, tak jak wielu innych, że naprawdę potrzeba, żeby w parlamencie była opozycja" - dodał. Według ostatnich sondaży, sojusz LREM i centrowo-liberalnej partii MoDem Francois Bayrou, który we francuskim rządzie jest ministrem sprawiedliwości, może zdobyć 440-470 miejsc w liczącym 577 miejsc Zgromadzeniu Narodowym, czyli niższej izbie francuskiego parlamentu. Jeśli przedwyborcze szacunki się potwierdzą, będzie to większość nie widziana w Zgromadzeniu Narodowym od 1968 roku, gdy partia Charles'a de Gaulle'a zdobyła ponad 80 proc. miejsc. Większość bezwzględna to 289 mandatów. Centroprawicowi Republikanie wraz z sojusznikami mogą liczyć na 60-90 miejsc, Partia Socjalistyczna na 20-35, lewica radykalna i jej komunistyczni sojusznicy na 10-25, a skrajnie prawicowy Front Narodowy na jedno do sześciu miejsc. Z Paryża Ludwik Lewin i Łukasz Osiński