O 120 miejsc w kosowskim parlamencie ubiega się 30 partii, sojuszy i ugrupowań obywatelskich oraz jeden kandydat niezależny. Zgodnie z konstytucją 20 miejsc przypadnie przedstawicielom mniejszości narodowych, w tym 10 Serbom. Szef PDK, 46-letni Hashim Thaci, rządzący Kosowem od siedmiu lat, liczy na kolejne cztery lata jako szef rządu. Z sondaży przedwyborczych wynika jednak, że nadzieje na urząd premiera może też robić sobie przywódca opozycji Isa Mustafa, lider Demokratycznej Ligi Kosowa (LDK), jeśli uda mu się stworzyć koalicję z mniejszymi partiami. Za największy sukces Thaciego uznaje się osiągnięte w 2013 roku pod auspicjami UE porozumienie, mające doprowadzić do pełnej integracji północnej części Kosowa. Z przedwyborczych sondaży wynika, że PDK może liczyć na 30 proc. głosów, a opozycyjna Demokratyczna Liga Kosowa (LDK) na 26 proc. Trzecia siła w parlamencie, skrajnie nacjonalistyczna Vetevendosje (Samostanowienie) uzyskuje w sondażach 16 proc., a Sojusz na rzecz Przyszłości Kosowa, na którego czele stoi były premier Ramush Haradinaj (uniewinniony z braku dowodów przez ONZ-owski trybunał ds. zbrodni wojennych na obszarze dawnej Jugosławii) - 11 proc. Koalicyjny partner PDK - Sojusz Nowego Kosowa (AKR) miliardera budowlanego Behgjeta Pacolliego - może zapewne liczyć na 5 proc. głosów. Na razie nie wiadomo, czy wybory odbędą się także na zamieszkanej w większości przez Serbów północy. Burmistrzowie czterech serbskich gmin na północy Kosowa grozili ich zbojkotowaniem. Nie podobało im się umieszczenie godła Kosowa na kartach do głosowania; twierdzą, że karty powinny być "państwowo neutralne". Ani Serbia, ani kosowscy Serbowie nie uznają niepodległości Kosowa, które było serbską prowincją. Planowany termin wyborów przypadał na listopad, jednak parlament rozwiązał się w maju. Decyzja o przyspieszeniu wyborów zapadła, gdy posłowie serbskiej mniejszości zbojkotowali głosowanie w sprawie utworzenia kosowskiej armii. Przywódcy największych partii politycznych zgodzili się rozpisać wybory na czerwiec. Kosowo z bezrobociem sięgającym 40 proc. (i aż 60 proc. wśród młodych ludzi) jest nie tylko najmłodszym, ale też jednym z najbiedniejszych państw europejskich. Nad przebiegiem wyborów czuwają miejscowe siły policyjne, które wspomagane są przez siły z misji EULEX i żołnierze KFOR.