Od ostatnich wyborów parlamentarnych w czerwcu 2009 r. kraj pogrążony jest w kryzysie politycznym, ponieważ opozycyjna Albańska Partia Socjalistyczna (PSSh) do tej pory nie chce uznać wyników tamtego głosowania. W wyborach ponownie zwyciężyła centroprawicowa Albańska Partia Demokratyczna (PDSh) pod wodzą premiera Salego Berishy.Sytuacja polityczna hamuje zbliżenie Tirany do UE, która to już dwukrotnie odmówiła przyznania jej statusu kandydata. Albania od stycznia 2003 r. prowadzi negocjacje z UE w sprawie podpisania układu stowarzyszeniowego. Spodziewała się go podpisać w 2004 r., ale wiele krajów uznało jej postępy za niewystarczające, zwłaszcza w walce z korupcją i przestępczością zorganizowaną. Szef misji dyplomatycznej UE w Tiranie Ettore Sequi podkreślił, że przebieg głosowania "zgodnie z normami europejskimi" ma "kluczowe znaczenie" dla Albanii. Główni rywale w wyborach: prawicowa koalicja sformowana wokół premiera Berishy oraz socjaliści pod przywództwem Ediego Ramy są jednomyślni co do członkostwa w UE. Podczas kampanii Rama apelował do wyborców o "zamknięcie rozdziału korupcji i biedy" obecnej za rządów Berishy. W kraju, gdzie - jak zauważa AFP - sondaże opinii publicznej są mało wiarygodne, dwa rywalizujące ze sobą obozy twierdzą, że zapewniły sobie dość zwolenników, aby wygrać niedzielne wybory. Do głosowania uprawnionych jest 3,2 mln wyborców, przy czym opozycja wskazuje na nieprawidłowości na listach: m.in. 350 tys. osób figurujących na nich nie ma stałego adresu zamieszkania, a ok. 25 tys. nazwisk może być zdublowanych. Według spisu z 2011 r. liczba ludności Albanii wynosi 2,8 mln. W latach 1991-2004 z kraju wyemigrowało co najmniej 900 tys. ludzi. W tegorocznych wyborach startuje 7 tys. kandydatów. Zgodnie z konstytucją z 1998r. najwyższym organem władzy państwowej jest jednoizbowy parlament - Zgromadzenie Republiki Albanii o kadencji 4-letniej. W jego skład wchodzi 140 deputowanych wybieranych w wyborach powszechnych. O podziale 100 mandatów decyduje głosowanie bezpośrednie, 40 - rozdzielanych jest z list partyjnych proporcjonalnie do liczby uzyskanych głosów. O organizację demokratycznych wyborów zaapelowała do albańskich władz Unia Europejska. "Wybory parlamentarne 23 czerwca w Albanii są kluczowym sprawdzianem dla instytucji demokratycznych kraju i dla jego postępu w staraniach o integrację z UE" - oświadczyli we wspólnym komunikacie szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton i komisarz ds. rozszerzenia Sztefan Fuele. "Albańscy politycy ponoszą wspólną odpowiedzialność (...) za stworzenie warunków gwarantujących, że wyniki wyborów zostaną przez wszystkich zaakceptowane" - dodano. Analityk Lutfi Dervishi uważa jednak, że "problemy wyłonią się podczas obliczania głosów". "Wszystko będzie zależało od tego, w jaki sposób partie będą kontrolowały wybory i od samego procesu wyborczego" - dodał. Na wybory do Albanii Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) wysyła 400 obserwatorów. W sumie głosowanie ma monitorować 3 tys. osób. Podczas kampanii wyborczej 49-letni lider socjalistów i były burmistrz Tirany, który nie wątpi w swe zwycięstwo wyborcze, przestrzegał przed nieprawidłowościami na listach wyborczych oraz kupowaniem głosów przez prawicę. "Mocno wierzę, że wyborcy nie zostaną zmanipulowani (...), lecz wybory te nie przypominają głosowania, które powinno odbywać się w kraju członkowskim NATO i aspirującym do UE" - oświadczył Edi Rama. "Używając takich argumentów opozycja chce usprawiedliwić swą porażkę wyborczą" - odparł Sali Berisha, który po raz trzeci chce zostać premierem. 69-letni Berisha, prezydent w latach 1992-1997 i polityk, który od ponad 20 lat zdominował albańską scenę polityczną, obiecał, że po wyborach o 6 proc. podniesie pensje i emerytury. Według danych z 2012 r. bezrobocie w Albanii sięga 14 proc., ale opozycja twierdzi, że wskaźnik ten wynosi nawet 40 proc. na północy, w najbiedniejszym regionie kraju. Dług publiczny sięga 62 proc. PKB, a wzrost gospodarczy 1,5 proc. PKB. Pierwszych nieoficjalnych wyników należy spodziewać się w poniedziałek.