Zdaniem analityków utworzenie przez nią nowego gabinetu będzie jednak problematyczne m.in. wobec sukcesu skrajnych nacjonalistów, którzy po raz pierwszy weszli do parlamentu. Robert Fico, przywódca pozostającej u władzy od 2006 roku SMER-SD, ocenił w niedzielę, że nowy słowacki parlament jest skrajnie rozczłonkowany. "Formowanie rządu potrwa dłużej, niż zazwyczaj" - dodał Fico, przypominając, że Słowacja stoi przed wielkim wyzwaniem, jakim jest kryzys migracyjny i objęcie od lipca przewodnictwa Unii Europejskiej. "Ludzie zdecydowali, chociaż jesteśmy przekonani, że niektóre partie polityczne nie powinny być reprezentowane w parlamencie i trzeba ich zakazać" - oświadczył premier. "Wielkie trzęsienie ziemi" Fico odniósł się w tych słowach do sukcesu skrajnych nacjonalistów z partii LSNS, którym przewodzi Marian Kotleba. Ugrupowanie to uzyskało 8 proc głosów, co przełożyło się na 14 mandatów. Liberałowie z partii SaS Richarda Sulika dostali 12,1 proc. głosów i 21 mandatów. Czyni to z Sulika lidera centroprawicy. Liberałowie wyprzedzili OLaNO-NOVA, zwaną partią protestu, która otrzymała 11 proc. głosów i 19 mandatów. Fico przyznał, że oczekiwał lepszego rezultatu; sądził, że jego partia uzyska poparcie 33 proc. wyborców. Jako "wielkie trzęsienie ziemi" określił rezultaty głosowania przywódca partii OLaNO-NOVA, konserwatysta Igor Matović.