Nieprawidłowości polegały na nakłanianiu wyborców do udziału w przedterminowym głosowaniu do niższej izby parlamentu, Izby Reprezentantów, w celu zwiększenia frekwencji - wynika z przypadków przytoczonych przez obserwatorów kampanii "O sprawiedliwe wybory".Na przykład w punkcie wyborczym znajdującym się na terenie Białoruskiego Uniwersytetu Technicznego zaobserwowano masowe głosowanie studentów. "Studenci przychodzą do punktu wyborczego w zorganizowanych grupach w czasie zajęć. Jak mówią, zostali +poproszeni+ o zagłosowanie przedterminowo" - powiedzieli obserwatorzy. Według ich danych w tym punkcie we wtorek oddało swój głos 785 z 1028 uprawnionych do udziału w wyborach. W innym punkcie wyborczym milicjant przyprowadził w kolumnie do punktu wyborczego 75 osób odbywających wyroki w kolonii karnej. Głosowanie przedterminowe odbywa się na Białorusi przez 5 dni poprzedzających główny dzień wyborów. Z możliwości wcześniejszego oddania głosu mogą skorzystać ci, którzy w dniu wyborów nie będą się znajdowali w miejscu zamieszkania, przy czym - jak podkreślają białoruskie media - "nie wymaga się oficjalnego potwierdzenia przyczyn niemożności przyjścia do lokalu wyborczego". Na Białorusi nie ma możliwości głosowania poza miejscem zamieszkania i Centralna Komisja Wyborcza przedstawia głosowanie przedterminowe jako wygodny dla wyborców sposób zapewnienia wysokiej frekwencji. W poprzednich wyborach parlamentarnych w 2012 r. frekwencja w głosowaniu przedterminowym wyniosła 25,9 proc. Władzom zależy na podniesieniu frekwencji, gdyż wybory w pierwszej turze są ważne tylko wtedy, gdy weźmie w nich udział co najmniej 50 proc. uprawnionych do głosowania w danym okręgu wyborczym. Obserwatorzy i obrońcy praw człowieka oceniają jednak, że głosowanie przedterminowe jest polem do nadużyć wyborczych, gdyż wielu obywateli przymusza się do udziału w nim, a wyniki głosowania łatwo sfałszować. Według danych CKW we wtorek oddało już głos 3,92 proc. wyborców.