Silva w kampanii wyborczej pojawiła się zaledwie kilka tygodni temu, zastępując Eduardo Camposa - pierwotnego kandydata Brazylijskiej Partii Socjalistycznej (PSB), który zginął w sierpniu w katastrofie lotniczej. Kandydatka, która wcześniej według sondaży mogła liczyć nawet na zwycięstwo w wyborach, zaczęła drastycznie tracić poparcie w ostatnich dniach kampanii, kiedy to stała się obiektem ataków zarówno ze strony Rousseff, jak i Nevesa. Jeszcze według sobotnich sondaży jej wynik był zbliżony do wyniku Nevesa. Tym większym zaskoczeniem okazała się tak znaczna przewaga, jaką ostatecznie uzyskał nad Silvą kandydat centroprawicy. Obecna prezydent Dilma Rousseff zdobyła 41,59 proc., Neves 33,55 proc. głosów, a Silva - 21,32 proc. Pierwsze opublikowane wyniki dawały pani prezydent przewagę zaledwie niecałych pięciu punktów procentowych nad Nevesem - kandydatem, któremu wcześniej nie dawano szans nawet na wejście do drugiej tury. Dopiero napływające z opóźnieniem głosy wyborców z najbiedniejszych stanów na północnym wschodzie kraju zwiększyły przewagę obecnej prezydent nad konkurentem. Brazylijczycy, którzy głosy oddają za pośrednictwem systemu elektronicznego, oficjalne wyniki wyborów poznali już po około trzech godzinach od zamknięcia lokali wyborczych. Goście niedzielnego studia wyborczego telewizji Globo News, komentujący na bieżąco napływające z całego kraju wyniki, a także rozmówcy PAP, nie kryli zaskoczenia wysoką pozycją Nevesa w wyborach i niezwykle słabą pozycją Silvy. "Jestem całkowicie zaskoczony tak wysokim wynikiem Nevesa. (Jego) PSDB (Brazylijska Partia Socjaldemokratyczna - PAP) od zawsze cieszyła się silnym poparciem tutejszej klasy średniej, ale przecież nie aż 35 procent wyborców!" - powiedział PAP Miguel, młody pracownik banku z Sao Paulo. "Nie wiem, co się stało z tymi wszystkimi wyborcami, którzy popierali wcześniej Marinę" - dodał. "Prawdziwą alternatywą dla Dilmy był jedynie Aecio. Cieszę się, że jego wynik był tak wysoki. Czekamy na to, co wydarzy się teraz w drugiej turze. Sondaże nie dają już Dilmie pewnego zwycięstwa" - mówił PAP, popierający PSDB Mario, dentysta pracujący w stanie Sao Paulo. Dla niektórych Brazylijczyków wynik wyborów był jednak przewidywalny. "Nie jestem zaskoczony wynikiem Mariny, nikt w tak krótkim czasie nie byłby w stanie zbudować silnej pozycji politycznej. Od początku spodziewałem się, że dobre notowania Silvy będą tylko tymczasowe" - komentował Eduardo, nauczyciel fizyki. Tymczasem tematem numer jeden większości brazylijskich gazet był w poniedziałek już nie tyle wynik pierwszej tury głosowania ile dalszy ciąg kampanii, która według przewidywań toczyć się będzie wokół gospodarki i walki z korupcją. Walka wyborcza między kandydatką Partii Pracujących (PT) Dilmą Rousseff a przedstawicielem Partii Socjaldemokracji Brazylijskiej (PSDB) Aecio Nevesem to kolejny etap toczącego się od lat w Brazylii starcia uboższych z bogatą klasą średnią. "Wiwat stara polityka" - czytamy na łamach dziennika "Folha de Sao Paulo" - "Po raz szósty z kolei pierwsza tura wyborów kończy się awansem kandydatów PT i PSDB, którzy ponownie spolaryzują debatę prezydencką". "Rezultat pierwszej tury jest bardzo zły dla Dilmy Rousseff. Przewaga obecnej prezydent nad drugim w wyborach Aecio Nevesem jest dużo mniejsza, niż oczekiwano" - komentuje dziennik "Estado". "Zderzenie między Dilmą a Aecio w następnych trzech tygodniach będzie powtórką filmu, który zmęczył wyborców już w 2006 i 2010 roku: północ i północny wschód przeciwko południu i centrum, prowincja kontra wielkie ośrodki, biedni kontra bogaci, niewykształceni przeciwko wykształconym. Finał jest niepewny" - czytamy dalej w gazecie. Natomiast "O Globo" komentuje: "Debata w drugiej turze musi wykroczyć poza mity i kłamstwa". "Dilma musi pokazać, jakie zmiany planuje wprowadzić w kraju, aby poprawić brazylijską gospodarkę, a Aecio musi wytłumaczyć, jak zamierza przeprowadzić zapowiadane reformy". Marina Silva w drugiej turze wyborów najprawdopodobniej poprze Nevesa.