Wielu deputowanych zamieściło informację o ponownym wyborze Koehlera w portalu społecznościowym Twitter. Rozpętała się dyskusja, czy było to etyczne i czy nie należałoby wyciągnąć konsekwencji. W najbliższy czwartek sprawą ma się zająć Rada Starszych Bundestagu - poinformował rzecznik izby niższej parlamentu. Przy okazji ma też zostać omówiona inna "wpadka": zanim podano do wiadomości wynik sobotniego głosowania - a Koehler wygrał z popieraną przez SPD i Zielonych Gesine Schwan - na salę obrad parlamentu wmaszerowała piątka muzyków oraz wniesiono bukiety kwiatów, co oznaczało, że akt elekcji już się dokonał. Ustalono już, że deputowana CDU Julia Kloeckner, która zasiadała w komisji skrutacyjnej, powiadomiła świat przez internet o zwycięstwie Koehlera na 15 minut przed oficjalnym ogłoszeniem wyników głosowania. Okazało się też, że o kilka minut wyprzedził ją wiceprzewodniczący frakcji parlamentarnej SPD Ulrich Kelber, który precyzyjnie podał też liczbę głosów oddanych na ubiegającego się o reelekcję prezydenta. Oficjalnie przedstawiciele partii politycznych krytykują internetowy przeciek, twierdząc, że takie incydenty są naruszeniem godności parlamentu. Nieoficjalnie wielu polityków uważa, że nic się nie stało.