"Wyniki się potwierdzą. Jest nieprawdopodobne, aby się nie potwierdziły. To wyniki exit poll prowadzone przez wiele niezależnych od siebie i niezależnych od partii politycznych instytutów, mających wysoką wiarygodność. We Francji zarówno sondaże przedwyborcze jak i te z dnia wyborów potwierdzają się z dokładnością średnio do jednego punktu procentowego. Zatem nie warto nawet rozważać innego wariantu. Można uznać, że Hollande jest prezydentem Republiki. Dla Polski są co najmniej trzy skutki, bezpośrednie lub pośrednie. Najważniejsze to zwrot w całej Unii Europejskiej. Francja nie rządzi w niej samodzielnie, ale w polityce jest najbardziej wpływowym państwem. Nic w Unii Europejskiej nie może nastąpić bez zgody Francji, a w gospodarce to jedna z dwóch współrządzących potęg, obok Niemiec. Natychmiast znika prawicowy duet, na jaki składali się Nicolas Sarkozy i kanclerz Niemiec Angela Merkel, który nadawał ton i kierunek Unii Europejskiej. W przyszłym roku można spodziewać się, że również Merkel zniknie ze sceny, że socjaldemokraci wygrają wybory w Niemczech. Wygrana socjalistów we Francji uskrzydli socjaldemokratów niemieckich, zwłaszcza, jeżeli Hollande będzie dobrze rządził, ale być może oprócz dobrego rządzenia Hollande ma jeszcze pozytywną niespodziankę dla Niemców. Według obecnych sondaży najbardziej prawdopodobna koalicja od przyszłego roku w Niemczech to Socjaldemokraci i Zieloni, a więc całkowity zwrot z prawicy na lewicę i zastąpienie prawicowego duetu lewicowym duetem w tych dwóch najbardziej wpływowych krajach UE. To będzie miało wielkie skutki dla polityki gospodarczej, w szczególności dużo mocniejsze akcentowanie wzrostu gospodarczego, zatrudnienia, zatem zwalczania bezrobocia, a dużo mniejsze skupienie się na czystych finansach, na oszczędnościach, na spłacaniu długów i obniżaniu różnych wskaźników publicznego zadłużenia, w czym kocha się prawica europejska. Lewica skupia się bardziej na realnej gospodarce, w tym na zwiększaniu zatrudnienia. Na tym wygrała lewica we Francji i na tym może zyskać w Niemczech, choć w Niemczech nie ma ostrego problemu bezrobocia Ta niespodzianka, którą Hollande ma dla Niemiec, to nie jest niespodzianka tak zupełna, bo on ogłosił to w ramach swojego programu, ale dotąd Niemcy nie zwracali na to istotnej uwagi, teraz to się całkowicie zmieni. Hollande jest za wielkim zacieśnieniem partnerstwa francusko-niemieckiego, w tym za budowaniem wspólnego państwa. To nie jest jego pomysł, to jest pomysł sprzed lat, ale Hollande chce przyspieszyć ten proces tworząc m.in. - to jest właśnie element jego programu - wspólną służbę cywilną, wspólne dowództwo wojskowe, wspólne instytucje gospodarcze. Takim symbolicznym i efektownym tego wyrazem miał być nowy traktat elizejski, który on proponuje. Traktat Elizejski to sławny traktat pomiędzy historycznymi przywódcami: prezydentem Francji De Gaulle'm a kanclerzem Niemiec Adenauerem pół wieku temu. Ten Traktat zmienił Europę, tworzył fundament integracji europejskiej. Hollande chce ten fundament dalej wzmacniać, ale nie tylko w ramach szerszej Unii Europejskiej, ale też dwustronnie poprzez budowę tego wspólnego państwa. Gdy to nabierze konkretów, może być źle widziane w reszcie państw Europy, może budzić rożnego rodzaju obawy, może być mocno poruszające dla Polaków, ale też na przykład dla Anglików, czy dla innych sąsiadów Francji i Niemiec - jeżeli Niemcy przyjmą tę ofertę Hollande'a. Czy przyjmie ją obecnie rządząca chadecja - być może. Czy Socjaldemokracja? Na pewno, jeżeli obejmie władzę w Niemczech. Takie skupienie się na dwustronnej współpracy, budowaniu superpotęgi w środku Unii, będzie miało wielkie skutki także dla Polski, skutki symboliczne, skutki emocjonalne i skutki realne. Przebudowa Unii Europejskiej - Hollande jest za stworzeniem silnego ośrodka władzy wykonawczej, a konkretnie za połączeniem stanowiska przewodniczącego Komisji Europejskiej i przewodniczącego Rady Europejskiej i wybór przez Parlament Europejski. Dziś przewodniczący Rady jest wyłaniany w sposób niedemokratyczny w zaciszu gabinetów przez państwa członkowskie, przez prezydentów, kanclerzy i premierów państw członkowskich. Oni też proponują przewodniczącego Komisji, a Parlament tylko zatwierdza. To połączenie i wyłanianie przez Parlament, czyli bardziej demokratycznie, to byłaby wielka zmiana ustrojowa w Unii. Wreszcie konsekwencją wyboru Hollande'a będzie osłabienie NATO, niekoniecznie dramatyczne. Sarkozy był wyjątkiem w polityce francuskiej od lat 50, odkąd De Gaulle doszedł do władzy, wyjątkiem przez swój proamerykanizm i swoją proatlantyckość. To on doprowadził do powrotu Francji do struktur wojskowych NATO, uaktywnił Francję w podejmowaniu decyzji politycznych w NATO. W jednej sprawie wręcz stał na czele i polityki, i strategii wojskowej NATO w czasie interwencji w Libii. Hollande jest mniej proamerykański i mniej proatlantycki i to widać po jego zapowiedzi wycofania wojsk francuskich z Afganistanu już w tym roku, w ciągu kilku miesięcy, bez czekania na termin przyjęty przez NATO - "2014 rok jeśli warunki pozwolą". Wersja Hollande'a jest taka, że nie czekając aż warunki pozwolą, nie w 2014 a w 2012 roku. To musi oznaczać pogorszenie stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, a jeśli dodać do tego niemiecki priorytet, to więzi atlantyckie bardzo osłabną. A im mniej jest Francji w NATO, tym NATO słabsze".