W ciągu kilku tygodni nastąpił zwrot na rosyjskich rynkach - odnotowuje w artykule redakcyjnym "FT" i pisze, że stało się to za sprawą kombinacji wątpliwości gospodarczych, obaw kół biznesu i gwałtownej zmiany oceny ryzyka politycznego. "Exodus kapitału zagranicznego, brak kredytów od rosyjskich banków oraz utrata zaufania, zarówno wśród Rosjan, jak i udziałowców zagranicznych, sprawiły, że nastroje w Moskwie zmieniły się z nadmiernej pewności siebie w przygnębienie" - ocenia "FT" obecną sytuację w Rosji. W opinii gazety proces ten nie rozpoczął się wraz z wojną z Gruzją, chociaż ta wojna mocno zaniepokoiła zagranicznych inwestorów. Sprawcą największego szoku był niepohamowany język Putina, grożącego publicznie "czystką" jednemu z rosyjskich miliarderów, właścicielowi notowanej na giełdzie nowojorskiej firmy Meczel (ang. Mechel - górnictwo węgla i hutnictwo), za rzekome spekulacje cenowe. Ta wypowiedź "wymazała" w końcu lipca z rosyjskiej giełdy prawie 60 miliardów USD. Uznano ją za ponure przypomnienie, że w Rosji rządzi siła, a nie prawo - pisze "FT". Przedtem wielu inwestorów postrzegało rynek rosyjski jako "pewniaka" z racji rosnących cen ropy naftowej i gazu, a także odporności na międzynarodowy kryzys kredytowy. Lekceważono ostrzeżenia, mówiące o ryzyku politycznym związanym ze zmianą władzy na Kremlu. Rosyjska klasa średnia wierzyła w opowieści Putina o odradzającej się Rosji, w której stabilność polityczna łączy się z dobrobytem. Tymczasem rzeczywistość jest taka - kontynuuje "FT" - że gospodarkę odbudowano na jednym filarze - energii. Rosyjskie banki i rynki kapitałowe są toporne i niewydajne. Rynek wewnętrzny nie był w stanie wkroczyć, kiedy wyschły kredyty zagraniczne. Na domiar złego kompetencje rządu w sprawach gospodarczych są ograniczone. Jako premier Putin jest teraz odpowiedzialny głównie za gospodarkę. Nie tylko wystraszył rynki, mówiąc o biznesmenach, jakby byli czeczeńskimi terrorystami; zaszokował też zwykłych Rosjan, lekceważąc rosnącą inflację - źródło ich największych obaw - jako nie swoją sprawę. Winą obciążył bank centralny - pisze "FT" i wyraża opinię, że po ośmiu latach napędzanego surowcami energetycznymi wzrostu gospodarczego Putin nie jest przygotowany na jakiekolwiek tendencje spadkowe. "FT" dodaje, że sytuację pogarsza jeszcze pobrzękiwanie szabelką w Gruzji, nawet jeśli większość Rosjan wierzy, że rosyjska akcja militarna była uzasadniona. Kłócenie się z USA i w ogóle ze światem zachodnim nie ułatwi Rosji dostępu do globalnych rynków kapitałowych. Zachodni inwestorzy wprawdzie nie wycofają się z Rosji, ale będą żądali wyższych premii za ryzyko. Może to kosztować Rosję znacznie więcej niż inwazja na mały kraj na Kaukazie - konkluduje "FT".