Dziś oponenci władz próbowali zobaczyć się z byłą premier, jednak nie zostali wpuszczeni do szpitala, ponieważ jakoby choruje ona na grypę. Do Charkowa pojechali między innymi przywódca ukraińskiej opozycji Arsenij Jaceniuk, a także były minister spraw wewnętrznych Jurij Łucenko, który w czasie prezydentury Wiktora Janukowycza spędził w więzieniu prawie dwa i pół roku. Jego proces został uznany za polityczny. Później Jurij Łucenko był ułaskawiony przez szefa państwa. Jego zdaniem, teraz w sprawie Julii Tymoszenko prezydent powinien postąpić tak samo, ponieważ to od niego zależy, czy wyjedzie ona na leczenie do Niemiec, niezależnie od tego, czy ma się to odbyć poprzez ułaskawienie czy poprzez przyjęcie przez parlament specjalnej ustawy pozwalającej skazanym na leczenie za granicą. "Partia Regionów twierdzi, że to opozycja przeszkadza w rozwiązaniu sprawy Julii Tymoszenko. Wszyscy na Ukrainie i poza nią wiedzą, że dla zwolnienia Tymoszenko potrzebny jest tylko kawałek papieru i długopis i polityczna wola Janukowycza" - powiedział Jurij Łucenko. Rozwiązanie sprawy byłej premier pozwoliłoby na podpisanie pod koniec miesiąca umowy stowarzyszeniowej z UE na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Wciąż trwają prace grupy roboczej, która ma opracować ustawę pozwalającą na leczenie skazanych, w tym Julii Tymoszenko, za granicą. Prace paraliżują politycy rządzącej Partii Regionów, którzy nie są gotowi do kompromisu. Z kolei opozycja rezygnuje z wielu wcześniej stawianych warunków. Ustawa ma być głosowana w parlamencie w najbliższy wtorek. Według części politologów, Partia Regionów zrezygnowała już z podpisania umowy stowarzyszeniowej z Brukselą. Piotr Pogorzelski /Kijów