Jak pisze dziennik "Jakarta Globe", 22 sierpnia rano Luke'a Gregory'ego Lloyda obudziły odgłosy czytania Koranu dochodzące z małego meczetu w mieście Kuta. Rozgniewany Amerykanin w butach wszedł do muzułmańskiej świątyni, odłączył od prądu głośniki, a następnie obraził jednego z wiernych. Wzburzeni muzułmanie zaczęli go gonić, a od linczu cudem uratowała go lokalna policja. "Powinien uważać się za szczęściarza. Wtedy postanowiliśmy, że go nie zlinczujemy. Nie chcieliśmy zrobić nic głupiego, chociaż niektóre osoby nie mogły powstrzymać wściekłości i zniszczyły dom Lloyda" - powiedział gazecie jeden z mieszkańców. Szef miejscowej policji Lalu Mahsun poinformował, że w celu ochrony przez oburzonymi wiernymi 64-latek jest przetrzymywany w hotelu pod ochroną dwóch policjantów. Oficjalnie zatrzymano go dlatego, że nie miał ważnego pozwolenia na pobyt - wygasło ono w kwietniu 2006 roku. Policja i władze religijne ustalają też, czy Lloyd popełnił bluźnierstwo, za co grozi mu pięć lat więzienia. Zdaniem Mahsuna, mieszkający w Indonezji od 15 lat Amerykanin kilkakrotnie sprzeciwiał się modlitwom w meczecie, ale nigdy wcześniej nie zachował się w równie skandaliczny sposób. Jeden z mieszkańców powiedział dziennikowi, że ma nadzieję, iż nie ujdzie mu to płazem "tylko dlatego, że jest obcokrajowcem". Wyspa Lombok leży w archipelagu Małych Wysp Sundajskich, między Bali˙i˙Sumbawą.