- Okoliczności zmieniły się. Mamy kolejny huragan, który zbliża się do nas - powiedział Nagin na konferencji prasowej, odwołując wcześniejsze o kilka dni, skierowane do mieszkańców zalanego miasta słowa zachęty do powrotu. - Zawieszamy zatem wszelkie powroty do miasta Nowy Orlean. Burmistrz wezwał jednocześnie w poniedziałek tych mieszkańców, którzy powrócili już do miasta, by opuścili je, ze względu na możliwość powtórzenia się scenariusza Katriny, włącznie z groźbą ponownego przerwania wałów i zalania nisko położonych dzielnic. - Nasz system wałów przeciwpowodziowych jest nadal w bardzo złym stanie, nasze stacje pomp nadal nie osiągnęły pełnej mocy - ocenił, przypominając, że zagrożenie w znacznej części miasta może sprowadzić "każdy sztorm, który podąży w naszym kierunku". Główne zagrożenie niesie z sobą tropikalny sztorm Rita, który utworzył się nad rozgrzanym akwenami środkowego Atlantyku i rosnąc w siłę przesuwa się w stron wybrzeży Stanów Zjednoczonych, w tym w stronę Zatoki Meksykańskiej, nad którą leży Nowy Orlean. W ocenie meteorologów nabierze on siły huraganu jeszcze w poniedziałek do końca dnia (do rana we wtorek czasu polskiego). Nagin podkreślił też, iż nawet jego okrojone plany powrotu tylko części mieszkańców i stopniowego przywracania życia w mieście natrafiają na wielkie trudności, ze względu na utrzymujące się wciąż ciężkie warunki materialne i sanitarne. Plan burmistrza Nagina przewidywał powrót do Nowego Orleanu na razie tylko 180 tysięcy mieszkańców, co stanowi około jednej trzeciej populacji miasta. Także władze federalne zwracają uwagę, że zniszczone huraganem Katrina i powodzią miasto na większości swego obszaru wciąż nie ma elektryczności i wody pitnej. Nie działa także system pomocy i ratowania w nagłych wypadkach. W poniedziałek wieczorem (w nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego - red.) w stolicy Luizjany Baton Rouge opublikowano najnowszy bilans huraganu Katrina, który przeszedł na tym stanem i dwoma sąsiednimi - Missisipi i Alabamą - w końcu sierpnia. Wg najnowszych danych, spowodował on śmierć 973 osób. Ze względu na ciągle nowe, tragiczne odkrycia, liczba potwierdzonych ofiar śmiertelnych wciąż rośnie, mimo że od przejścia huraganu minęły już trzy tygodnie. W poprzednim, niedzielnym bilansie była ona niższa o 90 zgonów. Najwięcej ofiar nadal przypada na Luizjanę, gdzie zginęło 736 osób, a przede wszystkim na położony na południu tego stanu Nowy Orlean. Wszystkie nowo znalezione ciała odkryto w ciągu ostatniej doby właśnie w tym mieście bądź w jego okolicach. W stanie Missisipi straciło życie 218 osób, na Florydzie 15, a w Alabamie dwie. Wg agencji AP, Nagin podjął decyzję o odwołaniu powrotów i ogłoszeniu nowej ewaluacji pod naciskiem prezydenta USA George'a W.Busha, który przestrzegł w poniedziałek przed zezwoleniem mieszkańcom Nowego Orleanu na powrót do miasta w najbliższych dniach. - Burmistrz ma swoje marzenie, żeby miasto znowu żyło, i my podzielamy to marzenie. Chcemy jednak być również realistami co do pewnych przeszkód, przed jakimi stoimy na drodze do zapełnienia znowu Nowego Orleanu ludnością - oświadczył Bush. - Chcemy, aby to miasto znowu się podźwignęło; nie mogę sobie wyobrazić Ameryki bez kwitnącego Nowego Orleanu. To tylko kwestia czasu. Jesteśmy ostrożni z zachęcaniem ludzi do powrotu w tym momencie - powiedział. W niedzielę również dowódca federalnej Straży Przybrzeżnej, wiceadmirał Thad Allen, jeden z kierowników akcji ratunkowej w Nowym Orleanie, powiedział w telewizji NBC News, że należy poczekać z zezwalaniem mieszkańcom miasta na powrót do domu. Choć huragany atakują głównie południowo-wschodnie wybrzeże, gorąca dyskusja na temat zabezpieczeń na wypadek ataku huraganu rozgorzała też w Nowym Jorku. POsłuchaj relacji korespondenta RMF, Jana Mikruty: