W wywiadzie dla poniedziałkowego wydania dziennika "La Repubblica" abp Fernandez, teolog, przedstawiony na tych łamach jako "prawa ręka papieża" oświadczył: "Bergoglio nie lubi księży-książąt i duchownych, którzy kochają drogie wakacje, kolacje w najlepszych restauracjach, złote i srebrne klejnoty ostentacyjnie noszone na strojach, ciągłe wizyty u osób możnych". Argentyński arcybiskup przypomniał stanowisko nowego biskupa Rzymu, którego zdaniem "światowość zatruwa Kościół". Jednocześnie rektor katolickiego uniwersytetu w Argentynie zauważył, że "żaden polityk nie może powiedzieć, że ma w Bergoglio politycznego sojusznika; ani z lewicy, ani z prawicy". Następnie zwrócił uwagę na to, że słowa papieża mogą satysfakcjonować polityków dzisiaj, ale już jutro - stwierdził - mogą zostać przez nich odebrane jako "niebezpieczne ataki". Abp Fernandez wyraził przekonanie, że "każdy, kto sprawuje jakąkolwiek władzę, także duchowny" powinien odczuwać zachętę ze strony Franciszka, "niczym cierń w boku" - dodał - aby zawsze był wyrazicielem tych, którzy władzy nie mają. Argentyński teolog, współpracownik ówczesnego metropolity Buenos Aires powtórzył również słowa Franciszka o tym, że duszpasterstwo nie może być "obsesyjnie" skupione na kwestiach doktrynalnych. - Jeśli proboszcz w roku liturgicznym mówi dziesięć razy o moralności seksualnej i tylko dwa czy trzy razy o miłości braterskiej czy sprawiedliwości, to jest to dysproporcja. Dochodzi do niej też, gdy często wypowiada się przeciwko małżeństwom między homoseksualistami, a niewiele o pięknie małżeństwa - oświadczył Victor Manuel Fernandez. Przestrzegł, że taka postawa może sprawić, że moralność Kościoła stanie się "domkiem z kart". To w tym w jego opinii tkwi największe niebezpieczeństwo. Pytany o to, jakim papieżem jest Franciszek, teolog z Argentyny odparł: "Jest inny niż wszyscy papieże przed nim". Mówiąc zaś o potrzebie głębokiej reformy Kurii Rzymskiej, nad którą pracuje nowy papież ocenił, że niektórzy jej przedstawiciele muszą przestać zachowywać się jak "wyniośli sędziowie" i inkwizytorzy". "Niekiedy słyszałem dostojników Kurii mówiących "my" nie włączając w to Kościoła ani nawet papieża, tylko siebie samych - powiedział abp Fernandez w rozmowie z rzymską gazetą.