"Międzynarodówka wydaliła Zgromadzenie Demokratyczno-Konstytucyjne (ZDK) Tunezji, które było jej członkiem od lat 70." - powiedział na konferencji prasowej lider socjalistów Martin Schulz. "Czasem bywa tak, że człowiek odkrywa prawdę o kimś ze swoje rodziny" - tłumaczył, dlaczego socjalistyczne ugrupowania z Europy tolerowały współpracę z tunezyjską partią rządzącą, krytykowaną teraz za tłumienie demokracji w kraju. Międzynarodówka podała w komunikacie, że decyzja o wykluczeniu tunezyjskiej partii odzwierciedla wartości socjalistów, a także stanowisko wspólnoty międzynarodowej wobec wydarzeń w Tunezji. Schulz wykorzystał okazję, by wytknąć swoim konkurentom politycznym, czyli chadekom z Europejskiej Partii Ludowej, że w czerwcu 2009 roku podpisali z ZDK porozumienie o współpracy. "Biorą naprawdę byle kogo" - skomentował. Prominentny polityk EPL, włoski eurodeputowany Mario Mauro potwierdził, że rzeczywiście jego ugrupowanie współpracowało z partią prezydenta Tunezji. Na krytykę zareagował, deklarując "zdziwienie". "O ile mi wiadomo, 27 krajów członkowskich i Unia Europejska utrzymywało stosunki z Tunezją jeszcze 15 dni temu" - wytknął. Tymczasem UE zaoferowała Tunezji pomoc w przygotowaniu demokratycznych wyborów i chce wspierać ten kraj w wysiłkach na rzecz "stabilnej demokracji". Rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton, Maja Kocijanczicz, powiedziała też, że rozważane są sankcje wobec zbiegłego prezydenta oraz jego otoczenia. W następstwie antyrządowych demonstracji i zamieszek prezydent Zin el-Abidin Ben Ali, sprawujący w Tunezji władzę od ponad 20 lat, opuścił w piątek kraj, udając się do Arabii Saudyjskiej. W trwających od grudnia antyrządowych zamieszkach przeciw bezrobociu i złym warunkom życia zginęło kilkadziesiąt osób.