Jest to rewizyta Putina po roboczej wizycie Orbana w Moskwie w styczniu 2014 roku. Zbiega się w czasie z obchodami 70. rocznicy wyzwolenia Budapesztu przez Armię Czerwoną. Prezydent Rosji weźmie udział w uroczystości ponownego otwarcia, po gruntownej restauracji, zespołu memorialnego na centralnym cmentarzu w Budapeszcie, gdzie spoczywa ponad 5 tys. żołnierzy Armii Czerwonej, poległych podczas operacji budapeszteńskiej w końcowym okresie II wojny światowej.Doradca prezydenta Rosji ds. polityki zagranicznej Jurij Uszakow poinformował w poniedziałek, że jednym z tematów rozmów Putina z Orbanem będzie dwustronna współpraca w sferze energetycznej, w tym atomowej i gazowej. Podczas ubiegłorocznej wizyty szefa rządu Węgier w Moskwie strony podpisały porozumienie, na mocy którego Rosatom, korporacja państwowa zarządzająca energetyką jądrową w Rosji, rozbuduje elektrownię atomową w Paks. Porozumienie przewiduje budowę dwóch nowych reaktorów. Rosja ma udzielić na to Węgrom kredytu w wysokości do 10 mld euro. Siłownia w Paks już teraz dostarcza 40 proc. energii elektrycznej zużywanej na Węgrzech. Oczekuje się, że we wtorek strony podpiszą umowę o szkoleniu w Rosji personelu dla energetyki jądrowej Węgier. Rosyjsko-węgierskie interesy Putin i Orban omówią możliwość przedłużenia wygasającego w grudniu 2015 roku kontraktu na dostawę rosyjskiego gazu ziemnego lub zawarcia nowego. Węgry, które sprowadzają z Rosji 5-6 mld metrów "błękitnego paliwa" rocznie, są pierwszym krajem rozpoczynającym takie negocjacje z Gazpromem po decyzji Moskwy o rezygnacji z budowy gazociągu South Stream i zastąpieniu go magistralą Turkish Stream (Turecki Potok). Węgry są zarazem pierwszym kontrahentem rosyjskiego koncernu podejmującym takie rozmowy po gwałtownym spadku w drugiej połowie 2014 roku cen ropy naftowej na rynkach światowych, z którymi powiązane są ceny gazu. Eksperci przewidują, że oprócz obniżki ceny strona węgierska będzie też zabiegać o zmniejszenie ilości surowca objętego zasadą "take-or-pay" ("bierz lub płać") oraz o przyznanie prawa do reeksportu gazu. W grudniu 2014 roku prezes Gazpromu Aleksiej Miller ogłosił, że zamiast South Streamu (Gazociągu Południowego) do Bułgarii zostanie ułożona przez Morze Czarne do Turcji, a następnie do jej granicy z Grecją, magistrala o takiej samej mocy przesyłowej, tj. 63 mld metrów sześciennych rocznie. Mający liczyć 3600 km South Stream - wspólny projekt Gazpromu i włoskiego koncernu ENI - miał zapewnić dostawy gazu z Rosji do Europy Środkowej i Południowej. Rura miała prowadzić z południa Rosji do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. Jedna z odnóg miała dostarczać surowiec do Grecji i na południe Włoch. Zastrzeżenia KE Komisja Europejska zgłaszała poważne zastrzeżenia do projektu, gdyż w jej ocenie porozumienia międzyrządowe Bułgarii, Węgier, Grecji, Słowenii, Chorwacji i Austrii z Rosją są sprzeczne z tzw. trzecim pakietem energetycznym Unii Europejskiej. W grudniu 2013 roku KE zaleciła renegocjacje porozumień w sprawie South Streamu; w opinii KE umowy te dają nadmierne prawa Gazpromowi, m.in. zarządzanie gazociągiem, wyłączny dostęp do niego czy ustalanie taryf przesyłowych. South Stream miał być drugą - po Gazociągu Północnym (Nord Stream) - magistralą gazową z Rosji omijającą Ukrainę. W styczniu Miller zakomunikował, że Gazprom chce zmienić trasę tranzytu rosyjskiego gazu tak, by zamiast przez Ukrainę trafiał on do UE przez Turcję. Powtórzył, że projekt South Stream, zakwestionowany przez KE, jest już sprawą zamkniętą i dlatego Turecki Potok będzie jedyną trasą, którą po 2019 roku można będzie dostarczać do UE 63 mld metrów sześciennych gazu, płynącego obecnie przez Ukrainę. W 2019 roku wygasa kontrakt tranzytowy rosyjskiego monopolisty z Ukrainą. Miller oznajmił wówczas też, że Unia Europejska powinna już dzisiaj zacząć budować połączenia gazowego do turecko-greckiej granicy. Budapeszt, który jest jednym z nielicznych przyjaciół Moskwy w UE, zapowiedział już, że jest gotów rozmawiać o zakupie rosyjskiego gazu zgodnie z nowym schematem dostaw. Współpraca mimo konfliktów Na początku lutego na łamach niemieckiego dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Orban opowiedział się za ścisłą współpracą z Rosją w zakresie energetyki i gospodarki, niezależnie od obecnych konfliktów. "Niezależnie od obecnych konkretnych i poważnych konfliktów, uważamy, że w dłuższej perspektywie współpraca Rosji i Europy ma znaczenie kluczowe" - oświadczył Orban. "W europejskim, a tym samym i węgierskim interesie jest, by rosyjskie surowce i energia zostały wbudowane w gospodarkę europejską w formie korzystnej dla obu stron" - zaznaczył. Orban podkreślił, że przy podejmowaniu decyzji jego rząd będzie kierował się interesem narodowym. Zachód krytycznie ocenia prorosyjską politykę Orbana. Od czasu wybuchu kryzysu ukraińskiego węgierski premier niejednokrotnie wyrażał ubolewanie z powodu oddalania się Unii Europejskiej od Moskwy i przestrzegał przed zbyt pochopnymi ocenami Rosji. Służba Prasowa Kremla przypomniała w poniedziałek, że Rosja jest największym partnerem handlowym Węgier poza Unią Europejską. Wartość rosyjsko-węgierskich obrotów handlowych w ubiegłym roku wyniosła 7,9 mld dolarów, co jednak stanowiło o 16 proc. mniej niż w 2013 roku. Wartość rosyjskich inwestycji na Węgrzech wynosi 1,5 mld USD, a węgierskich w Rosji - 2 mld USD.