Nowojorski dziennik powołuje się na anonimowych przedstawicieli administracji USA i państw bliskowschodnich oraz kongresmenów zaznajomionych z doniesieniami wywiadu. "Przemieszczanie broni chemicznej przez syryjski elitarny Oddział 450 może skomplikować" ewentualną interwencję zbrojną USA w Syrii w związku z domniemanym atakiem chemicznym sił rządowych z 21 sierpnia pod Damaszkiem, w którym zginęło ponad 1400 osób - twierdzą cytowane źródła. Według nich "podaje to w wątpliwość wdrożenie rosyjskiej propozycji wzywającej reżim w Syrii do objęcia kontrolą" międzynarodową jego arsenału broni chemicznej w celu późniejszego zniszczenia. Rosyjski plan ma na celu uniknięcie amerykańskiej interwencji w Syrii. "WSJ" wskazuje, że amerykańskie i izraelskie służby wywiadowcze wciąż utrzymują, iż znają lokalizację większości składów broni chemicznej w Syrii. Lecz - jak zastrzega jeden z anonimowych rozmówców gazety - "wiemy o wiele mniej na temat miejsca położenia broni niż jeszcze przed sześcioma miesiącami". Wysoki przedstawiciel władz USA, na którego powołuje się dziennik, szacuje, że Damaszek posiada 1000 ton czynników broni biologicznej i chemicznej. Zastrzega on jednak, że "może ich być więcej". Mniej więcej od roku władze w Damaszku zaczęły rozpraszać po całym kraju zapasy broni chemicznej i biologicznej, których większość wcześniej mieściła się w kilku miejscach na zachodzie Syrii - twierdzą przedstawiciele władz USA. Jak dodają, Stany Zjednoczone wiedzą obecnie, że arsenał został przeniesiony do około 50 miejsc na zachodzie, północy, południu i wschodzie kraju. USA nie mają jednak planów - jak zastrzegły cytowane przez "WSJ" źródła - bezpośredniego zbombardowania magazynów z bronią chemiczną z powodu potencjalnego ryzyka zatrucia rejonów zamieszkanych przez cywilów.