- Jest jasne, że ten incydent należy traktować poważnie. Rządowi zależy na szybkim wyjaśnieniu tej sprawy - zapewnił Seibert. O wpadce na budowie BND poinformował w najnowszym wydaniu tygodnik "Focus". Plany budowlane najnowocześniejszej w Europie centrali wywiadu miały zostać skradzione już przed rokiem. Część tych schematów zawierała szczegóły dotyczące centrum logistycznego, przeznaczenia poszczególnych pomieszczeń, grubości ścian czy położenia wyjść ewakuacyjnych i punktów kontrolnych. Według anonimowych rozmówców tygodnika, koszty, związane z zaginięciem planów, mogą być ogromne. Niewykluczone też, że niektóre fragmenty budynku siedziby BND będą musiały zostać przebudowane. Afera zaszkodzi też wizerunkowi niemieckiego wywiadu i może negatywnie wpłynąć na współpracę BND ze służbami innych państw - oceniają źródła tygodnika. Sprawę bada komisja śledcza, powołana w piątek przez BND, jak również Federalny Urząd Ochrony Konstytucji i Federalny Urząd Bezpieczeństwa Technologii Informacyjnych. Według Seiberta nie wiadomo jeszcze, jak ważne informacje zawierały zaginione dokumenty. - Musimy dokładnie wyjaśnić, kto dysponuje tymi dokumentami - dodał. Budowa nowej centrali niemieckiego wywiadu ruszyła w 2008 roku. Do budynku o łącznej powierzchni użytkowej 260 tys. metrów kwadratowych ma wprowadzić się na początku 2014 roku około 4 tys. pracowników BND. Koszty budowy oraz przeprowadzki z obecnej kwatery wywiadu w bawarskim Pullach szacowane są na 1,5 mld euro. Plac budowy jest jednym z najbardziej strzeżonych w całym kraju: dobrze oświetlony, otoczony płotem wysokim na 2,5 metra oraz setką kamer przemysłowych, które obserwują każdego, kto zbliży się do terenu. Wszyscy robotnicy pracujący przy budowie zostali sprawdzeni przez agentów BND. Ich kontrakty zawierają klauzulę zobowiązującą do zachowania tajemnicy, co jednak nie zapobiegło zaginięciu poufnych planów budowlanych.